Były premier uważa, że jeśli opozycja pójdzie do wyborów na kilku listach, to PiS znów wygra. Nie chodzi o to, żeby dobiec do mety, tylko o to, by na mecie być pierwszym. Ten, kto będzie pierwszy, otrzyma premię i ma największe szansę, że wskazany polityk otrzyma misję tworzenia rządu - podkreśla Leszek Miller.
"Dokupienie" większości przez PiS
Polityk Lewicy ocenia, że PiS i tak będzie miał większość, "bo sobie ją dokupi". Na pytanie Bogdana Rymanowskiego, czy "dojdzie do korupcji politycznej", Miller odpowiada: Oczywiście. Będzie łowił wśród innych ugrupowań, które będą w Sejmie i będą wrażliwe na interes Polski. To zostanie przedstawione tak, że trzeba tworzyć szybko stabilny rząd, który będzie miał poparcie parlamentarne i zawsze są jacyś posłowie, którzy są gotowi poświęcić się dla dobra kraju.
"Paraliż intelektualny" opozycji
Pytany o głosowanie opozycji ws. Kodeksu wyborczego, były premier odpowiada ostro: Do dzisiaj nie mogę wyjść ze zdumienia, że znaleźli się tacy politycy opozycji, którzy zamiast głosować przeciw i odrzucić ustawę o kodeksie wyborczym w I czytaniu, wdali się w jakieś gierki i się wstrzymali. To jest zdumiewające. To świadczy o paraliżu intelektualnym .
Miller podkreśla, że gdyby 11 stycznia opozycja głosowała w całości przeciwko ustawie, to w ogóle nie byłoby tematu. Część, w tym niestety Lewica, wdała się w jakieś całkowicie niepotrzebne gierki - zauważa.
Polityk Lewicy wytyka także PO głosowanie ws. ustawy o Sądzie Najwyższym. Nie wiem, co kierowało Donaldem Tuskiem. Prawdopodobnie to, by nie ściągnąć na siebie i formację kolejnego wściekłego ataku, że są politycy w Sejmie, którzy nie chcą pieniędzy itd. – zauważa były szef rządu. I dodaje, że "jeśli głosuje się nad ustawą ze świadomością, że łamie konstytucję, to niedobrze to wygląda". Miller podkreśla, że sam głosowałby przeciw.