Szef MSZ przedstawiając swoje expose podkreślił, że w związku z agresja rosyjską doświadczamy dziś przełomowego momentu w historii. Stwierdził, że ta agresja "dla Polski, która jako jedyny członek NATO i Unii Europejskiej graniczy zarówno z Ukrainą, jak i Rosją oraz Białorusią, ma wymiar refleksji egzystencjalnej".
Wymienił trzy ważne zasady, kierujące polską polityką zagraniczną, a wśród nich - zapewnienie pokoju i bezpieczeństwa. Podkreślił gotowość do współpracy z każdym podmiotem stosunków międzynarodowych, opierającym swoją politykę o poszanowanie równouprawnienia i samostanowienia narodów.
Zaznaczył, że Polacy doskonale znają wartość pokoju i lepiej niż ktokolwiek w Europie znają też koszty, jakie niesie ze sobą wojna. Dlatego musimy aktywnie kształtować taki system bezpieczeństwa międzynarodowego, w którym napaść zbrojna będzie coraz mniej prawdopodobna. Ten zaś winien sprowadzać się nie tylko do udziału w polityczno-obronnych sojuszach, zapewniających wiarygodne odstraszanie i skuteczną obronę przed ewentualnym agresorem - podkreślił.
Zapobieganie agresji winno mieć zawsze wymierny finansowy komponent, tak by eliminować ją z każdej racjonalnej kalkulacji zysków i strat potencjalnego agresora. W praktyce oznacza to także uczestnictwo Polski w organizacjach i koalicjach zdolnych do nakładania sankcji gospodarczych na państwa zagrażające pokojowi. To niezbędny element utrzymywania pokoju na świecie - mówił Rau.
Drugą zasadą, jak mówił, jest demokratyzacja stosunków międzynarodowych oparta na suwerennej równości wszystkich państw i narodów. Jak powiedział, stanowi ona "antytezę dla wszelkiego rodzaju imperializmów, dążeń hegemonicznych, koncertów mocarstw i ich stref wpływów".
W dążeniu do demokratyzacji polityki międzynarodowej szczególnie intensywnie współpracujemy z państwami naszego regionu. To nie przypadek. Narody Europy Środkowej i Wschodniej łączą wyjątkowe antyimperialne tradycje i doświadczenia. Wnosimy je jako nasz ważny wkład w kształtowanie dobra wspólnego w Europie i świecie. Dlatego uważamy się za epicentrum ważnych współczesnych wartości, które bronią Europy przed tendencjami hegemonistycznymi, instytucjonalizacją przewagi państw dużych nad średnimi i małymi, przed ześlizgnięciem się w kompromisy z autorytaryzmami - powiedział szef MSZ.
Wiemy lepiej niż inni, że przyszłości Europy nie da się zbudować na kompromisie wolności ze zniewoleniem, lecz wyłącznie na odrzuceniu jej imperialnych tradycji. To dlatego chcemy Europy równych i wolnych narodów, solidarnie opowiadającej się po stronie państw–ofiar użycia siły zbrojnej, jak dziś Ukraina, a wcześniej, w 2008 r., Gruzja - oświadczył minister.
Podkreślił, że Polska nie akceptowała i nie będzie akceptować dzielenia państw na lepsze i gorsze - na państwa, które mają prawo do pełnego podejmowania decyzji o swojej przyszłości, bezpieczeństwie czy sojuszach, i takie, które są go pozbawione.
Trzecią zasadą naszej polityki zagranicznej - mówił - jest legalizm, rozumiany jako przestrzeganie prawa międzynarodowego.
Prawo do obrony uważamy za niezbywalne prawo każdego narodu, którego nie można się ani wyrzec, ani go ograniczyć. To oznacza także możliwość ubiegania się o członkostwo w organizacjach obrony kolektywnej, które prawo to pozwalają skutecznie realizować. Będziemy tego prawa bronić nie tylko dla siebie, ale także dla wszystkich państw aspirujących do członkostwa w NATO i Unii Europejskiej - powiedział Rau. Jak dodał, "ten pogląd wyrażamy od lat i od niego nie odstąpimy".
Fundamentalnym imperatywem polskiej polityki jest trwanie i przetrwanie Rzeczpospolitej wolności i rozwoju. To niezbędny warunek dla pomyślności wszystkich Polaków - zaznacza.
Trwanie i przetrwanie jest naszym wspólnym zobowiązaniem wobec przyszłych pokoleń Polaków na całym świecie - mówi.
"Wybór Putina doprowadzi Rosję do strategicznej klęski"
Co najmniej od 2007 roku, od wystąpienia prezydenta Rosji Władimira Putina na monachijskiej konferencji bezpieczeństwa, największe zagrożenie dla pokoju w Europie wynika z polityki Rosji. Polityka ta zmierzała bezpośrednio do wymuszenia zmian w europejskiej architekturze bezpieczeństwa, które wprowadzałyby zasadniczą nierówność w dostępnie do bezpieczeństwa. Rosja dążyła do uzyskania w Europie statusu, który by jej pozwalał ograniczać wolność i bezpieczeństwo sąsiadów. Niestety stopniowo Rosja przechodziła od słów do czynów i stało się jasne, że dąży do wymuszenia na społeczności międzynarodowej uznania jej najbliższego sąsiedztwa za strefę wpływów" - powiedział w czwartek w Sejmie szef MSZ Zbigniew Rau.
Przypomniał, że tę tendencję jako pierwszy dostrzegł prezydent Lech Kaczyński i podniósł alarm, wzywając Europę do powstrzymania rosyjskiego imperializmu.
Szef MSZ dodał, że w ostatnich miesiącach pokoju polska dyplomacja z prezydentem, premierem i ministrami na czele, podejmowała wraz z sojusznikami z NATO oraz partnerami z Unii Europejskiej i całego wolnego świata wszelkie możliwe starania, aby nie dopuścić do wznowienia rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Nasza polityka zagraniczna zmierzała do osiągnięcia dwóch celów. Po pierwsze dążyliśmy do zmobilizowania społeczności międzynarodowej do zdecydowanej reakcji w przypadku wznowienia rosyjskiej agresji. Po drugie, w imieniu społeczności Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, której przewodnictwo przejąłem w styczniu ubiegłego roku, staraliśmy się wpłynąć na władze rosyjskie, aby zrezygnowały z planów wznowienia wojny - podkreślił.
Mimo to, jak zaznaczył szef MSZ, Rosja zamierzała sięgnąć po agresję zbrojną – instrument zakazany przez prawo międzynarodowe i stawiający ją poza wspólnotą narodów zainteresowanych pokojem, bezpieczeństwem i współpracą, zrzeszonych w OBWE.
Prezydent Putin odrzucił pokój i wybrał wojnę, gwałcąc fundamentalne normy prawa międzynarodowego, z Kartą Narodów Zjednoczonych na czele. W tej sytuacji celem naszej polityki jest doprowadzenie do sytuacji, w której dla każdego będzie jasne, że ten jego wybór doprowadzi Rosję do strategicznej klęski, a Ukraina zwycięży, przetrwa i odsunie widomo wojny od naszych granic - powiedział Rau.
"Z tą intencją udzielamy wsparcia Ukrainie walczącej z rosyjskimi najazdem, gdyż suwerenna równość państw oznacza dla nas w praktyce prawo wyboru przez naród ukraiński własnej tożsamości, ustroju, politycznych afiliacji i militarnych sojuszy, a także decydowania, jak długo walczyć i kiedy rozpocząć negocjacje z Rosją" - dodał szef polskiej dyplomacji.
"esteśmy realistami, dlatego nie wierzymy w możliwość zawarcia kompromisu między wolnością i zniewoleniem. To jest lekcja, którą wynieśliśmy z XX wieku i będziemy o niej pamiętać. Z taką świadomością prowadzimy rozmowy z administracją prezydenta Bidena na temat amerykańskich koncepcji takiego ukształtowania architektury bezpieczeństwa w naszej części Europy po zakończeniu wojny rosyjsko-ukraińskiej, aby zagwarantować Ukrainie i jej zachodnim sąsiadom, a więc także Polsce, bezpieczny i pokojowy rozwój w oparciu o, z jednej strony, zaangażowanie polityczno-wojskowe Stanów Zjednoczonych, z drugiej zaś, o ścisłą i wspieraną przez Stany Zjednoczone współpracę polityczno-wojskową państw naszego regionu z Ukrainą - mówił szef MSZ.
Minister zaznaczył, że Polska dąży do przywrócenia pokoju w Europie, respektowania norm prawa międzynarodowego oraz stworzenia kolejnych systemowych barier zabezpieczających Polskę przed "reemisją imperializmu".
Jak podkreślił, dążąc do tego celu, Polska współpracujemy z sojusznikami z obszaru transatlantyckiego, a także pozaeuropejskimi. Zaznaczył, że wśród nich na czoło wysuwają się Japonia, Republika Korei i Australia.
Polska poprze wypowiedzenia deklaracji Rosja-NATO z 1997 r.
Szef MSZ w czwartek przedstawia w Sejmie informację o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2023 roku. W wystąpieniu podkreślał fundamentalną rolę, jakie dla Polski odgrywa członkostwo w ONZ, NATO, UE oraz innych formach współpracy w naszym regionie.
Jak zaznaczył, NATO stanowi najbardziej efektywny instrument obrony pokoju w Europie, o czym świadczy także stały proces jego rozszerzania – ostatnio o Finlandię i Szwecję. Podkreślił, że w przypadku Szwecji ten proces jeszcze trwa, ale Polska dokłada starań, aby skłonić sojuszników: Turcję i Węgry, by ratyfikowały umowy o przystąpieniu Szwecji do NATO bez zbędnej zwłoki.
Rau dodał, że NATO jest kluczowym forum naszej współpracy z USA, Wielką Brytanią i Francją, które dysponują bronią jądrową. Zaznaczył, że położenie Polski na wschodniej flance Sojuszu nakłada na Polskę obowiązki związane z utrzymywaniem naszego potencjału obronnego na odpowiednio wysokim poziomie.
Sposób, w jaki Ukraina mierzy się z przeważającymi siłami wroga, inspiruje. Podziw budzi odpieranie przez naród ukraiński kolejnych rosyjskich szturmów na miasta, obiekty cywilne, infrastrukturę krytyczną. Nasi ukraińscy sąsiedzi, na których nikt z możnych tego świata nie stawiał i którym odmawiano pomocy, spodziewając się ich szybkiej i nieuchronnej klęski, bohatersko trwają w oporze - powiedział minister. Jak zaznaczył, dzieje się to mimo ciosów wymierzanych z pogwałceniem wszelkich norm i zbrodniczych.
Rau ocenił, że Polska w NATO jest wiarygodnym sojusznikiem, który widzi potrzebę umacniania relacji transatlantyckich, zwiększania wydatków na obronność oraz współtworzenia założeń dokumentów strategicznych Sojuszu.
Będziemy wspierać rozwój niezbędnych do tego struktur dowodzenia, wojsk, infrastruktury, planów i ćwiczeń. Chcemy przed lipcowym szczytem w Wilnie zatwierdzić nowy model sił Sojuszu, który zapewni zdolność do obrony terytorium NATO od pierwszego dnia agresji. Po decyzjach podjętych przez NATO w odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainę wiarygodność tej misji jeszcze bardziej wzrosła. Stało się tak także dlatego, że dzięki parasolowi NATO większa jest gotowość sojuszników do udzielania wsparcia Ukrainie, a zmniejsza się ryzyko eskalacji przez Rosję konfliktu na terytoria państw Sojuszu - powiedział.
W decyzjach o rozmieszczaniu wojsk ani Sojusz, ani poszczególne państwa nie mogą się czuć ograniczone Aktem Stanowiącym NATO–Rosja z 1997 roku, ponieważ to Rosja złamała najważniejsze zobowiązania zawarte w tym dokumencie. Jednostronne respektowanie ograniczeń dotyczących rozmieszczania sił bojowych Sojuszu na jego wschodniej flance byłoby odbierane jako słabość i zachęta do dalszej agresji, zagrażając bezpieczeństwu NATO - dodał szef polskiej dyplomacji.
Jak ocenił, przyznanie Rosji w 1997 roku podstawy do wysuwania wobec NATO żądań zmierzających do ograniczenia ilości i potencjału sił Sojuszu mających prawo stacjonować na terytoriach nowych członków "było nieroztropne".
Ale jednostronne utrzymanie przez Sojusz tego politycznego zobowiązania wobec Rosji, po dokonaniu przez nią napaści na Ukrainę i aneksji Krymu w 2014 roku, doprowadziło do ukształtowania się w Moskwie groźnego przekonania, że logika strefy wpływów wciąż jest uprawnioną kategorią polityczną w relacjach Rosji ze światem demokratycznym. To przekonanie doprowadziło Rosję w grudniu 2021 roku do wysunięcia pod adresem Sojuszu Północnoatlantyckiego ultimatum, w którym Rosja, grożąc Ukrainie wojną, domagała się wycofania wojsk NATO z państw wschodniej flanki Sojuszu, a więc i Polski. To ultimatum zostało odrzucone, a Rosja dokonała napaści na Ukrainę. Sytuacja ta dowodzi w sposób jednoznaczny, że Rosja traktuje wszystkich swoich sąsiadów łącznie, a atakując Ukrainę, zagraża państwom bałtyckim, Finlandii, Szwecji, Rumunii i Polsce - powiedział Rau.
Z tego powodu będziemy popierać propozycje wypowiedzenia deklaracji Rosja-NATO z 1997 roku. Jeśli Rosja powróci do przestrzegania prawa międzynarodowego będziemy i tak potrzebowali nowego porozumienia - podkreślił szef MSZ.
Zadeklarował dalsze wsparcie Polski dla polityki "otwartych drzwi" i wsparcie dla Ukrainy w jej staraniach o dołączenie do Sojuszu. Mówił też o wsparciu dalszego zacieśniania współpracy NATO z UE. Rosyjska agresja przeciwko Ukrainie z jednej strony potwierdziła fundamentalną rolę obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych dla bezpieczeństwa i stabilności na naszym kontynencie, a z drugiej wskazała na zasadniczą ułomność koncepcji tzw. autonomii strategicznej, interpretowanej jako przeciwwaga dla transatlantyckiego wymiaru naszej geopolityki - ocenił minister spraw zagranicznych.
Polska w polityce europejskiej dąży do oparcia jej na konsensusie wszystkich państw UE
Rau podkreślił, że Polska jest w UE, bo uczestnictwo w Unii wyraża aspiracje społeczeństw europejskich do współdziałania na rzecz dobra wspólnego wszystkich Europejczyków. Zauważył, że to także stanowisko przytłaczającej większości polskiego społeczeństwa, a tym samym każdego polskiego rządu.
Niemniej pamiętamy, iż Unia Europejska nie jest organizacją sui generis. Została powołana i istnieje dla zjednoczonych w różnorodności, wolnych i równych narodów, czerpie swą moc z ich woli politycznej wyrażonej w Traktatach, w granicach powierzonych sobie tam kompetencji. Jest zatem instrumentem, przy pomocy którego jej członkowie wspólnie realizują swoje cele. Ich realizacja stanowi dobro wspólne tak każdego jej członka, jak też ich wszystkich razem - powiedział minister.
Zaznaczył, że Europa w większości składa się z państw małych i średnich, których cele są tak samo ważne jak tych o największym potencjale demograficznym, ekonomicznym i politycznym. Dlatego Polska w swojej polityce europejskiej dąży i dążyć będzie do modus operandi opartego na konsensusie wszystkich członków Unii, a nie ustaleniach różnego rodzaju europejskich tandemów – pięciokątów, czworokątów, trójkątów, a tym bardziej dyktatu najpotężniejszego państwa członkowskiego - zaznaczył Rau.
Podobnie - mówił - Polska dąży i będzie dążyć do tego, by "instytucje UE w swoim niepożądanym aktywizmie nie naruszały różnorodności państw członkowskich, także, a raczej przede wszystkim, ich konstytucyjnej tożsamości".
Do Unii weszliśmy i w Unii pozostaniemy, by wzbogacać naszą polską tożsamość, a nie ją ograniczać, by umacniać naszą kilkusetletnią demokrację, a nie dopuszczać do jej skarlenia, by rosnący od trzech dekad poziom i jakość naszego życia uległy dalszej dynamizacji, a nie spowolnieniu. Taka strategia polityczna może odnieść pożądany skutek tylko wtedy, gdy wolność i równość państw członkowskich zostaje zachowana. Bez wątpienia największy deficyt wolności ujawnia coraz powszechniejsze podejmowanie decyzji w wyniku głosowania większościowego, które skutkuje narastającą nierównością członków wspólnoty - podkreślił szef MSZ.
Według niego państwa małe i średnie "systemowo pozostają na pozycjach przegranych, kiedy chcą same bronić swoich praw, interesów czy potrzeb", a kiedy są przegłosowywane, to w ich sprawach decydują za nie inni".
autorka: Wiktoria Nicałek