Czy Konfederacja okaże się czarnym koniem nadchodzących wyborów, czy spekulacyjną bańką na rynku partii politycznych, okaże się jesienią. Na razie partii tej udaje się utrzymać uwagę mediów i polityków innych opcji. To niewątpliwie podbija jej szanse na przebicie szklanego sufitu dwucyfrowego wyniku, o jakim marzą niszowe na starcie ugrupowania. Jednak sama popularność w mediach nie wystarczy. Jeśli Konfederacja chce się stać trzecią siłą przyszłego parlamentu, musi zmienić formę przekazu na taki, który dotrze do szerszego grona wyborców niż ten zdefiniowany słynną "piątką Mentzena", odwołującą się do społecznych lęków.
Nie wdając się w dyskusje, czy lider Nowej Nadziei na serio wskazywał na strach przed „Żydami, gejami i podatkami” jako fundament popularności swojej formacji, warto zauważyć, że komunikaty oparte na strachu przed obcym i nowym będą przez dłuższy czas stanowić element wizerunku Konfederacji. Podobnie z dnia na dzień nie znikną skojarzenia z ruchami antyszczepionkowymi, przekazami antyfeministycznymi i antyeuropejskimi. A także pogardą dla osób niepełnosprawnych i wykluczonych społecznie, wyrażaną przez poprzedniego prezesa partii Nowa Nadzieja, wcześniej znanej jako KORWiN, Janusza Korwin-Mikkego.
Internet nie zapomina. Wypowiedź o tym, że „kobiety muszą zarabiać mniej, bo są słabsze, mniejsze i średnio mniej inteligentne”, figuruje nawet w opisie tego polityka w Wikipedii. Sam Mentzen ma w dorobku projekt nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który zakładał, że rodzice mogliby stosować wobec dzieci lekkie kary cielesne, niepowodujące uszczerbku na zdrowiu i nadmiernego cierpienia. Gotów był przyznać, że bicie kablem od żelazka wykraczałoby poza definicję lekkiej kary cielesnej, ale zaznaczał, że każdorazowo rozstrzygałby to sąd.
CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU MAGAZYNU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>