Maltretowany przez ojczyma 8-letni Kamil z Częstochowy był od ponad miesiąca leczony w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach (GCZD). Zmarł w poniedziałek rano na skutek postępującej niewydolności wielonarządowej, do której doprowadziła poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi.

Reklama

Wykorzystywanie sytuacji

Ta sprawa jest bulwersująca i przerażająca. Jak się czyta o okolicznościach śmierci, co doprowadziło do śmierci tego chłopczyka i jak wielkie katusze przed śmiercią przeżywał, to jest po prostu coś niesłychanego. Ciarki przechodzą mnie po plecach, bo sam mam małego syna - mówił Bochenek w TVP Info.

Reklama

Dodał, że "rzeczywiście mamy do czynienia z taką oto sytuacją, że dziś politycy - zwłaszcza opozycji - próbują tę sytuację w jakiś sposób wykorzystywać politycznie i nie wyciągają z tego żadnych konkretnych wniosków". Rozumiem, że ta sprawa wymaga zbadania i organy państwa podejmują szereg działań, żeby okoliczności tej sprawy wyjaśnić - dodał Bochenek.

Jest reakcja prokuratury, która będzie badała wszelkie okoliczności. Wcześniej również pracownicy miejskich ośrodków pomocy społecznej zgłaszali tę sprawę do sądów i te okoliczności powinny być zbadane, dlaczego sąd kilkukrotnie odrzucał możliwość przekazania zagrożonych dzieci, jak się okazuje - bitych i maltretowanych - do rodzinnej pieczy zastępczej - zaznaczył Bochenek.

Jak podkreślił, "to jednak sądy dziś mają tę moc, aby przekazywać dzieci w tak drastycznych sytuacjach". Zwłaszcza w takich sprawach sądy rodzinne, odpowiadające za odbieranie dzieci rodzicom i przekazywanie ich do pieczy zastępczej, powinny być szczególnie uwrażliwione na zbadanie wszelkich okoliczności danej sprawy. Pytanie, jakim materiałem dowodowym dysponował sąd - mówił.

Reklama

Wyciąganie konsekwencji

Jednocześnie rzecznik PiS zapewnił, że "my nigdy nie baliśmy się wyciągać nawet najbardziej ostrych konsekwencji wobec tych osób, które są odpowiedzialne za tego typu krzywdę - zwłaszcza dzieci". W każdej instytucji pracują ludzie i pytanie, jak te osoby, które są piastunami poszczególnych organów podchodziły do tej sprawy, aby zbadać wszelkie okoliczności tej sytuacji - powiedział.

Ubolewam nad tym, że politycy opozycji dzisiaj próbują na tym robić politykę. Możemy się oburzać jako politycy, ale politycy są od tego, aby tworzyć odpowiedni system, odpowiednie narzędzia prawne, tworzyć narzędzia prewencji, żeby do takich sytuacji nie dochodziło - zaznaczył Bochenek.

Wskazał, że kiedy w Sejmie są głosowane "ważne ustawy, chociażby zaostrzające sankcje karne za takie sytuacje, to politycy PO i Lewicy głosują przeciw". Kiedy zaostrzamy przepisy dla pedofilów, również te rozwiązania nie są wspierane przez polityków chociażby PO - dodał Bochenek.

Śledztwo prokuratury

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Na poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że wydał polecenie, by zmieniono kwalifikację czynu z usiłowania zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem oraz znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.

Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia. Dziecko z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem. Lekarze z GCZD mówili 5 kwietnia o jego rozległych oparzeniach: głowy, tułowia oraz kończyn i złamaniach kończyn. Sygnalizowali walkę o życie dziecka i perspektywę jego długiego leczenia.

5 kwietnia prokurator zarzucił ojczymowi dziecka, 27-letniemu Dawidowi B., że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.

Autor: Marcin Jabłoński