Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski ocenił w poniedziałek na konferencji prasowej przed siedzibą KPRM w Warszawie, że Prawo i Sprawiedliwość systemowo destabilizuje polskie finanse od kilku lat". "Mówi o wielkim przypływie środków i porównuje je z rokiem 2015, ale tak naprawdę oszukuje Polki i Polaków, bo w funduszach okołobudżetowych jest już drugi budżet państwa. Ponad 400 mld złotych jest w dyspozycji premiera i jego kolegów z PiS-u bez żadnej kontroli parlamentarnej, beż żadnej kontroli społecznej - powiedział Gawkowski.
Według niego, pieniądze, które są w obrocie pozabudżetowym, to pieniądze na lewo. Można powiedzieć, że PiS wykwalifikowało się w kradzieży publicznych pieniędzy, w wyciąganiu ich poza system i dysponowaniu nimi tak, jak im się żywnie podoba - podkreślił polityk Lewicy.
"PiS poszło jeszcze dalej"
Gawkowski stwierdził, że w ostatnich dniach PiS poszło jeszcze dalej. Zbudowało motywacyjny fundusz wyborczy, który ma być odpowiedzią na to, że PiS idzie po porażkę wyborczą. Chce kupować wyborców i chce robić to z pełną premedytacją - zaznaczył szef klubu Lewicy.
"A my przypominamy, szanowny panie premierze, że od ponad dwóch lat nie ma pieniędzy z Unii Europejskiej. Dwa lata obiecuje pan, że będziemy korzystali z tych pieniędzy i ponad 750 dni pieniędzy nie ma. 700 mld złotych to polskie pieniądze, które leżą w Brukseli i z których rząd okrada polskich obywateli" - powiedział Gawkowski.
Zamiast zajmować się wyciąganiem pieniędzy poza budżet, kradzieżą i okradaniem Polaków powinniście, panie premierze, zająć się w końcu tym, żebyśmy o finansach publicznych rozmawiali uczciwie, szczerze i żebyśmy budżet państwa mieli skonstruowany tak, że księgowa i księgowy, który rozlicza czy osobę prywatną, czy firmę wie, jak ma ją rozliczyć. Wy się zajmujecie tym, jak rozdawać publiczne pieniądze i jak ukrywać to, ile pieniędzy zostało z budżetu państwa wyciągnięte. Nie będzie na to zgody - zaznaczył poseł Lewicy.
"Brak odpowiedzialności rządów PiS"
Wiceszef klubu Lewicy Tomasz Trela podkreślił, że miesiąc temu prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że nie da się nowelizować budżetu. Minęły trzy tygodnie i premier Mateusz Morawiecki na polecenie Jarosława Kaczyńskiego budżet nowelizuje - zaznaczył. Zdaniem Treli, w tym budżecie brakuje 92 mld złotych. Na te 92 mld złotych będą musieli złożyć się wszyscy obywatele. To jest właśnie brak odpowiedzialności rządów Prawa i Sprawiedliwości - powiedział.
Podkreślił, że Lewica zawsze opowiada się za rozwiązaniami systemowymi. I - my jako Lewica - złożyliśmy projekty ustaw: o waloryzacji rent i emerytur, o podwyżce dla sfery budżetowej i ustawę o tym, żeby niedobory samorządów wyrównać - przypomniał Trela.
Polityk zaapelował też do prezesa PiS. Skoro panie prezesie udało się w trzy tygodnie zrewidować budżet i zrewidować wydatki budżetu państwa to proszę na tym posiedzeniu Sejmu odblokować nasze projekty ustaw i proszę nad tymi ustawami pracować - powiedział Trela. Najbliższe posiedzenie Sejmu planowane jest w dniach 13-16 czerwca.
Założenia nowelizacji budżetu
W piątek Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy budżetowej na rok 2023 wraz z projektem uchwały Rady Ministrów w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy budżetowej na rok 2023 – dokumenty przedłożone przez ministra finansów. Wskazano, że "zgodnie z szacunkami, dochody budżetu państwa wyniosą w 2023 r. 601,4 mld zł, a wydatki 693,4 mld zł".
Według obecnie obowiązujące ustawy budżetowej na 2023 r., dochody budżetu zostały zaplanowane na 604,5 mld zł a wydatki 672,5 mld zł, zaś deficyt budżetu na nie więcej niż 68 mld zł.
Wiceminister finansów Sebastian Skuza poinformował PAP, że wydatki budżetu państwa mogą wzrosnąć o ok. 20,8 mld zł. Wyjaśnił, że nowelizacja budżetu to odpowiedź na porozumienie z "Solidarnością", wynik wsparcia samorządów kwotą ok. 14,1 mld zł oraz pomocy dla rolnictwa.
autor: Edyta Roś