Minister kultury i dziedzictwa narodowego był we wtorek pytany o przeniesienie miejsca planowanej na sobotę konwencji PiS z Łodzi na Dolny Śląsk.

Konwencja programowa Prawa i Sprawiedliwości początkowo miała zostać zorganizowana w łódzkiej hali Atlas Arena. Nowy szef sztabu PiS Joachim Brudziński w poniedziałek ogłosił jednak, że konwencja w zmienionej formule została przeniesiona na Dolny Śląsk. We wtorek poinformował, że odbędzie się ona w Bogatyni, gdzie znajduje się kopalnia Turów.

Mówimy o Bogatyni, mówimy o sytuacji bardzo ważnej dla Polaków, dla polskich pracowników. To skandaliczne decyzje, które podejmowane są na skutek inspiracji czeskich, niemieckich, także niestety części polskiej opozycji, które prowadzą do zagrożeń: raz energetycznego, dwa utraty miejsc pracy. Więc trzeba tam być z ludźmi i trzeba jasno powiedzieć, że tego typu rozwiązania są nieakceptowalne. (...) My jesteśmy z ludźmi, którzy ciężko w Polsce pracują na nasz sukces, na nasz rozwój, widzimy jak Polska się wspaniale rozwija. To dzięki mieszkańcom naszym, dzięki Polkom i Polakom - podkreślił wicepremier.

Reklama
Reklama

Gliński o Tusku: Sprawia wrażenie sfrustrowanego

Pytany o krytyczne słowa szefa PO odnośnie przeniesienia miejsca konwencji powiedział, że Donald Tusk sprawia wrażenie "człowieka bardzo sfrustrowanego, takiego nieszczęśnika, który cały czas próbuje pobudzać złe emocje i za pomocą co tu dużo mówić nienawiści, mowy nienawiści, zachęcać do aktywności, mobilizować swoich wyborców, swój elektorat".

Ja jestem posłem łódzkim i jako polski wicepremier ręka w rękę z władzami Łodzi z PO walczyłem przed laty, żeby Łódź uzyskała nominację do Expo International, pierwszej wystawy światowej w tym regionie Europy, w Europie Środkowo-Wschodniej. Mieliśmy wielkie szanse na to, żeby zdobyć tę wystawę dla Polski i Łodzi. Ale Donald Tusk nie chciał pomóc, nie chciał zadzwonić do Angeli Merkel. Niemcy głosowały przeciwko i myśmy kilkoma głosami przegrali to głosowanie. Wiem to bezpośrednio od władz Łodzi, czyli od jego kolegów partyjnych z PO, że odmówił wsparcia - podkreślił Gliński.

A wiem także, ponieważ kontaktowałem się z Ambasadą Niemiecką w tym czasie dwukrotnie, bo myśmy robili przecież lobbing na całym świecie, i naprawdę o kilka głosów przegraliśmy. (…) W momencie, kiedy przegraliśmy głosowanie pani prezydent Zdanowska płakała, a wiceprezydent powiedział nam, nie będę cytował, bo użył słów mocnych, dotyczących właśnie tegoż lidera wtedy, +króla Europy+, który nie chciał pomóc swojemu krajowi. Nie chciał pomóc Łodzi, o którą tak się teraz martwi fałszywie, w tej kwestii, żeby wywalczyć dla nas wielką imprezę światową, która ma olbrzymie znaczenie dla rozwoju gospodarki także. (...) Myślę, że to raczej była przemyślana, wspólna decyzja zarówno pana Tuska, jak i pani Merkel, żeby Polsce nie pozwolić na organizację tych wielkich targów, bo to byłby nasz sukces. (…) Ale trzeba było przeszkodzić. To jest właśnie działanie takich osób jak pan Tusk - zaznaczył wicepremier.

"Pierwszy w historii świata premier, który porzucił obowiązki"

Pytany o słowa Tuska, że - jak cytował prowadzący - PiS nie różni się od byłych komunistów z PZPR właściwie niczym tylko jednym, że dużo więcej chapiecie niż aktywiści z PZPR"ocenił, że to "bezczelne kłamstwo i naprawdę skandal". Bo to on w tej chwili przecież jest w sojuszu z tymi postkomunistami, z tymi aktywistami PZPR-u. Sam się nachapał tych 7 mln z Unii Europejskiej, gdzie pojechał porzucając swoje obowiązki w kraju. Pierwszy chyba w historii świata premier, który porzucił obowiązki wobec swojego narodu. A miał wiele do zrobienia, bo Polska była w głębokim kryzysie i miał obowiązek ciężko dla Polski pracować. Pojechał tam, żeby, krótko mówiąc, służyć racji stanu innych wspólnot europejskich - zauważył prof. Gliński.

Wicepremier był też pytany o swoje niedawne spotkanie z niemiecką minister kultury Claudią Roth, czy podczas rozmowy zadeklarowała ona "jakąś pomoc w tym, by oddać zagrabione dzieła sztuki". Tu dobrej woli trudno jest się doszukiwać - odparł. Rozmowy są trudne, bo w takich deklaracjach wstępnych nasi partnerzy niemieccy zawsze mówią, że przyjechali się uczyć, że są bardzo pokorni, po czym żadnego faktu nie chcą potwierdzić. Nie chcą nawet - od 2018 r. prowadzę w tej sprawie korespondencję - wspólnego apelu. Myśmy zaproponowali wspólny apel do społeczeństwa niemieckiego, do instytucji niemieckich - przeszukajcie swoje salony, piwnice, strychy, bo na pewno macie wiele dzieł sztuki zrabowanych w Polsce, bo to było systematycznie robione (podczas wojny-PAP) - mówił minister kultury.

Druga sprawa to zmiana prawa niemieckiego, tam jest prawo, które praktycznie prowadzi do przedawnienia i można stać się właścicielem czegoś, co jest stratą wojenną, albo zostało skradzione. (…) Moim obowiązkiem jest przedstawiać nasze interesy i nasze oczekiwania i my to robimy. Czy odzyskamy odszkodowania? Prędzej czy później na pewno, bo status, pozycja Niemiec będzie się obniżała wraz z czasem, gdy my będziemy na każdym forum międzynarodowym o tym mówili. Że nie może być tak, że ktoś najeżdża inny kraj, morduje 6 mln ludzi, niszczy ten kraj doszczętnie, po czym umywa ręce - zaakcentował Gliński.

Gliński o wypowiedzi szefa ukraińskiego IPN

Odniósł się też do wypowiedzi szefa ukraińskiego IPN Antona Drobowycza, że warunkiem przeprowadzenia ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej byłoby m.in. odrestaurowanie grobów członków UPA na Podkarpaciu. Na szczęście szef tej instytucji nie jest tam politykiem wiodącym. Ja uważam, że to jest wypowiedź nieodpowiedzialna, nie będę jej szerzej komentował. Ona przypomina stanowisko Ukrainy sprzed lat. Ja prowadziłem przez kilka lat takie do niczego nieprowadzące negocjacje odnośnie ekshumacji, kiedy Ukraina się nie chciała zgodzić na rzecz zupełnie podstawową w cywilizacji zachodniej, czyli poszukiwania, a następnie ekshumowanie ofiar. Teraz jest inny klimat, inna sytuacja - ocenił.

Nie jestem naiwny i mój optymizm jest ograniczony, ja bym nie powiedział o przełomie, ale na pewno relacje są lepsze. Spodziewamy się dobrych komunikatów związanych z tą rocznicą ludobójstwa na Wołyniu i Ukraina prędzej czy później będzie musiała pewne deklaracje, a także czyny i działania zrealizować - dodał prof. Gliński.