We wtorek do ukraińskiego resortu spraw zagranicznych został "zaproszony na rozmowę" ambasador RP na Ukrainie Bartosz Cichocki; spotkanie dotyczyło wcześniejszej wypowiedzi szefa prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcina Przydacza. Chodzi o wypowiedź prezydenckiego ministra na antenie TVP dotyczącą ewentualnego przedłużenia zakazu importu czterech produktów rolnych z Ukrainy. To, co jest najważniejsze, to obrona interesów polskiego rolnika (...). Ukraina otrzymała bardzo dużo wsparcia od Polski, warto by było, żeby zaczęła doceniać jaką rolę przez ostatnie miesiące, lata dla Ukrainy pełniła Polska - powiedział Przydacz.

Reklama

"Ukraińcy powinni liczyć się…"

Protokół dyplomatyczny zakłada, że wezwanie ambasadora jest bardzo ostrym środkiem reakcji w relacjach dwustronnych - powiedział Wawrzyk.

We wtorek wieczorem polskie MSZ poinformowało, że - w związku z wypowiedziami przedstawicieli władz ukraińskich - do siedziby MSZ został zaproszony ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz. Wawrzyk pytany o to odparł, że Ukraińcy powinni liczyć się, że w tych sprawach, tak jak w wielu innych relacjach dyplomatycznych, obwiązuje zasada wzajemności.

Reklama

Naszą naturalną odpowiedzią musiało być wezwanie kierującego placówką dyplomatyczną Ukrainy w Warszawie. Zaproszenie było zaadresowane do ambasadora Wasyla Zwarycza, który przebywa na naradzie ambasadorów w Kijowie. Stąd nie może być obecny. Ale to nie zmienia faktu, że powinien się pojawić w MSZ również - powiedział.

Jak tłumaczył, czym innym jest to konkretne zaproszenie przedstawiciela placówki dyplomatycznej, kierującego nią w danym momencie. "Skoro nie ma ambasadora Zwarycza, to jest chargé d'affaires. A drugą kwestią jest rozmowa z ambasadorem Zwaryczem" - wskazał.

Reklama

Co usłyszy ukraiński dyplomata?

Pytany co usłyszy w MSZ przedstawiciel strony ukraińskiej, odparł: To, że nie podobają się nam niektóre wypowiedzi niektórych polityków ukraińskich. Pomagamy Ukrainie, pomagaliśmy, będzie pomagali, ale musimy również bronić interesów naszego państwa - Polek i Polaków - oświadczył.

"Myślę, że będzie to szczera rozmowa…"

Do wezwania ambasadora Ukrainy odniósł się także w środę na antenie RMF FM inny wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Myślę, że będzie to szczera rozmowa o tym, w jakim momencie naszych stosunków dwustronnych jesteśmy. Jakie sprawy są między nami wciąż jeszcze niezakończone osiągnięciem porozumienia - odpowiedział Jabłoński pytany o to, co usłyszy przedstawiciel ambasady Ukrainy w MSZ.

Wiceminister zaznaczył, że mamy do czynienia z sytuacją, w której niektórzy przedstawiciele władz ukraińskich stosują metodę wywierania dalszej presji poza standardami dyplomatycznymi.

"Sprawa jest bardzo prosta"

Dodał, że jest kilka spraw, które mają wyjaśnić, ale jeśli chodzi o zboże, sprawa jest bardzo prosta. My chcemy wspierać Ukrainę jako Unia Europejska w eksporcie tego zboża na rynki pozaeuropejskie – tak jak to było przed wojną, przed inwazją rosyjską. Wskazał, że Ukraina eksportowała wtedy zboże m.in. do Afryki oraz na Bliski Wschód.

Zdaniem Jabłońskiego, Ukraina powinna pomóc Polsce w wywieraniu presji na instytucje unijne, żeby pomóc rozwijać niedoinwestowaną infrastrukturę przewozową.

Dodał, że bardzo dobrze, że Ukraina rozmawia bezpośrednio z Unią Europejską. Oby te rozmowy wykorzystywała, by wywierać presję na to, aby Unia Europejska pomogła państwom członkowskim w organizacji efektywnego systemu tranzytu, a nie wpuszczania tego zboża na nasz rynek.

Zaznaczył, że Polska ma prawo chronić interes naszych rolników. Dodał, że pomagamy Ukrainie dlatego, że to jest w naszym interesie. W takim stopniu, w jakim jest to w naszym interesie, bo odpędza to rosyjskie zagrożenie.

Autorki: Aneta Oksiuta, Iga Leszczyńska