Od wieków polityka opiera się na manipulacji. Sprytne oszustwo często opłaca się bardziej niż naga przemoc. Rzecz jasna niekoniecznie stoją za tym złe intencje – niekiedy kłamstwo lub blef służą dobrej sprawie. Po te instrumenty sięgają nie tylko politycy; dla służb specjalnych jest to ważna część warsztatu od początku ich istnienia.

Reklama

Popularny zestaw narzędzi jest z grubsza znany. Obok polityczno-wywiadowczej masówki zdarzają się jednak oszustwa wyjątkowe. Bardziej finezyjne, bardziej brzemienne w skutki albo imponujące zbójeckim rozmachem.

Przekonywanie przekonanych

Cały moskiewski aparat propagandowy, budowany i suto karmiony przez długie lata, pracuje dziś na osiągnięcie jednego celu – ma zminimalizować negatywne dla Kremla skutki polityczne i strategiczne ukraińskiej ofensywy w polu. Na wewnętrznym odcinku tego wirtualnego frontu wciąż obowiązuje przekaz: „Rosjanie, nie obawiajcie się, Putin czuwa. Także nad tym, co robicie i myślicie. Walczymy nie tylko z jakąś tam Ukrainą, ale z całą potęgą wrażego NATO, a mimo to wygrywamy”.

Gdy nie wiadomo, o co chodzi…

…to zazwyczaj chodzi o pieniądze. To popularne stwierdzenie świetnie pasuje do jednej z najbardziej znanych mistyfikacji w historii: sfingowanego procesu templariuszy. Ten średniowieczny zakon rycerski, zasłużony w bojach z niewiernymi o Ziemię Świętą, z czasem przekształcił się w niemal suwerenną potęgę, niezwykle innowacyjną organizacyjnie, bogatą i wpływową. W końcu stał się zagrożeniem dla pozycji papieża i niektórych królów. Jeden z nich, władający Francją Filip IV Piękny, najprawdopodobniej potężnie zadłużony u zakonników, pewnego dnia sięgnął po środek ostateczny. Oskarżył templariuszy o wszystko, co w tamtych czasach najgorsze: od sodomii i dzieciobójstwa poprzez magię i czary oraz spiskowanie z Saracenami po herezje ciężkiego kalibru – bezczeszczenie krzyża, czczenie tajemniczego demona zwanego Bafometem i wyrzeczenie się Chrystusa. Ówczesny wielki mistrz Jakub de Molay próbował szukać ratunku u papieża Klemensa V, ale ten wziął stronę króla Francji. Czołowi templariusze szybko zostali aresztowani i po okrutnych torturach zamordowani, zakon uległ kasacie, a ocaleli bracia rozproszyli się po peryferiach Europy. Gigantyczny majątek podzieliło między siebie parę innych zakonów, płacąc przy tym znaczny trybut na rzecz króla.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU MAGAZYNU DGP>>>