Doraźna kontrola

Afera wizowa stała się okazją do dalszego zacieśnienia współpracy opozycji z Najwyższą Izbą Kontroli (NIK). Posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba dostarczyli kontrolerom zbiór dokumentów, które udało im się pozyskać w drodze kontroli poselskich. Jak opowiada nam Michał Szczerba, wśród nich są m.in. wnioski wpływające do MSZ monitujące o nieprawidłowościach i dziurach w systemie wizowym, wszystkie umowy na outsourcing wizowy podpisane przez MSZ po 2015 r., korespondencję między resortem rolnictwa (lobbującym za sprowadzeniem miliona cudzoziemców do pracy w polskim rolnictwie) czy dokumenty dotyczące Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi. - Z dokumentów wynika jednoznacznie, że Minister Rau wiedział o wszystkim i nie reagował. A brak reakcji to przyzwolenie na przestępstwo. Konsekwencje powinny rozpocząć się od jego dymisji - mówi Michał Szczerba.

NIK już zapowiedziała przeprowadzenie kontroli doraźnej w MSZ i Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi. - Otrzymane dokumenty w znaczący sposób ułatwią nam rozpoczęcie doraźnej kontroli. Uruchomimy ją za dwa tygodnie - słyszymy w NIK. Nasz rozmówca dodaje, że do NIK napływają sygnały od kolejnych konsulów, na których wywierane miały być naciski. Mamy też doniesienie, że do jednego z konsultantów w USA przyszedł mail z MSZ o wydanie wizy pewnemu Afgańczykowi, mimo że powinny go wcześniej sprawdzić służby. Weryfikujemy to - dodaje nasz rozmówca z NIK.

Reklama
Reklama

Wizy zaszkodzą PiS?

Afera wizowa oraz jej skutki coraz bardziej ciążą PiS w kampanii - i to mimo usilnych prób bagatelizowania lub wręcz wyciszania tematu np. w mediach rządowych. Sytuacja jest dla niego groźna o tyle, że uderza w jeden z kampanijnych filarów PiS, czyli bezpieczeństwo, a także może spowodować, że jedno z pytań szykowanych pod ogólnokrajowe referendum (“Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”) może okazać się mniej jednoznaczne niż samemu PiS-owi się wydawało.

Opozycja wytacza przeciwko PiS najcięższe działa - z Donaldem Tuskiem na czele, który mówi o “największej aferze XXI wieku”. Wykazuje przede wszystkim hipokryzję PiS, że z jednej strony buduje mur na granicy z Białorusią i wykazuje nieprzejednaną postawę wobec unijnych regulacji w dziedzinie migracji, a z drugiej - dopuścił do stworzenia w ramach państwowej administracji patologicznego systemu przerzutu ludzi z Azji do innych krajów europejskich czy USA przy wykorzystaniu polskich wiz. Politycy KO straszą też konsekwencjami.

- Grozi nam to, że polskie wizy przestaną być respektowane w strefie Schengen - mówił dziś Radosław Sikorski z KO.

Opozycja liczy, że afera wizowa spowoduje, że część elektoratu PiS zniechęci się i zamiast pójść zagłosować 15 października zostanie w domach. Jeden z naszych rozmówców zbliżonych do obozu władzy uważa, że do tego raczej nie dojdzie, a przynajmniej nie w skali, która byłaby groźna dla notowań PiS.

- Mimo wszystko PiS i tak będzie postrzegany jako partia mniejszego zła, że choć nie ustrzega się błędów, to i tak w kwestiach migracyjnych będzie bardziej stanowczy niż inne partie - ocenia nasz rozmówca.

Także politolog z UW prof. Rafał Chwedoruk sądzi, że jako społeczeństwo jesteśmy od czasu sprawy Rywina znieczuleni na afery.

- Wynika to z bipolarnego podziału w polityce, a to oznacza, że coraz większy odsetek wyborców utożsamia się z jedną z głównych partii. Dla wyborców opozycji to coś, co jeszcze bardziej delegitymizuje PiS, a dla wyborców PiS to tylko jakieś błędy urzędnicze, które zostaną łatwo naprawione - ocenia profesor. Choć jednocześnie wskazuje, że ta sprawa z całą pewnością nie przysłuży się organizowanemu przez PiS referendum, które - jeśli ma się udać - musi w łatwy sposób polaryzować wyborców. - Dla PiS, który chce być postrzegane jako partia sprawcza, jest to kolejna sprawa, która może być dowodem na słabość państwa - mówi prof. Chwedoruk.

Z kolei Marcin Duma z Ibris, powołując się na badanie tego ośrodka sondażowego pt. “Wyborczy Portret Polaków 2023”, twierdzi, że lęki związane z imigrantami są głównym czynnikiem sprzyjającym budowaniu pozytywnych emocji wobec aktualnego obozu rządzącego. W aktualnym momencie kampanii, w którym dominują działania nakierowane na mobilizację własnych wyborców i demobilizację przeciwników, PiS będzie starał się, żeby informacje w tej sprawie nie przedostały się do bańki informacyjnej jego wyborców, albo żeby przedostawały obciążone brakiem wiarygodności. Dzięki ostrej polaryzacji to ostatnie wcale nie jest aż tak trudne - uważa Duma.

Paraliż wizowy

Cała sprawa zaczęła się od opisanych przez “GW” działań CBA, które weszło do gmachu MSZ w związku z sygnałami o nieprawidłowościach dotyczący systemu wizowego. Na pewno próby bagatelizowania przez PiS całej afery nie będą już skuteczne, wziąwszy choćby pod uwagę jego własne - i coraz bardziej efektowne - próby uprzątnięcia bałaganu. Jak dotąd siedem osób usłyszało w tej sprawie zarzuty (z czego trzy już są w areszcie), doszło do dymisji wiceministra Piotra Wawrzyka (który, jak podało RMF FM, właśnie trafił do szpitala), MSZ zwolniło dyrektora biura prawnego i zarządzania zgodnością MSZ Jakuba Osajdę (protegowanego Wawrzyka), wypowiedziało umowy wszystkim firmom outsourcingowym, którym od 2011 r. powierzone zostały zadania związane z przyjmowaniem wniosków wizowych (jak podkreśla MSZ, w wyniku zamknięcia 31 placówek decyzją ówczesnego szefa resortu Radosława Sikorskiego) oraz zapowiedziało przeprowadzenie nadzwyczajnej kontroli i audytu w Departamencie Konsularnym MSZ oraz wszystkich placówkach konsularnych RP.

Taką decyzję krytykuje prof. Maciej Duszczyk, specjalista od migracji z UW. Jego zdaniem wydanie wizy schengeńskiej lub krajowej przez polskie konsulaty za granicą będzie niemal niemożliwe. Dotknie to tysięcy ludzi, studentów, przedsiębiorców, naukowców itp. Dramat! - pisze profesor w mediach społecznościowych.

Oczywiście firmy pośredniczące w załatwianiu wiz, wcale tych wiz nie wydają, bo tym i tak zajmują się konsulaty. Nie mniej to one załatwiają sporą część dokumentacji, przeprowadzają wywiady z petentami, dzięki czemu konsulaty były odciążone i zajmowały się po prostu rozpatrywaniem wniosków wizowych. Takie firmy pośredniczące potrafią też zmonopolizować tzw. sloty w systemie rejestracyjnym na złożenie dokumentów wizowych.

Marek Reszuta, przedstawiający się na portalu X jako były konsul, opisuje to zjawisko na przykładzie placówki w Armenii. Spółki-naciągacze znają system. W ich biurach zatrudniają po kilkanaście/kilkadziesiąt osób, których zadaniem jest stale monitorować, kiedy otwieramy system rejestracyjny. I rejestrować się na wolne godziny. A potem oni oferują swoim klientom ten czas. W praktyce wygląda to tak, że po otwarciu systemu rejestracyjnego, po kilkunastu sekundach nie ma już wolnego miejsca i "zwykły" Ormianin nie ma szans na rejestrację - opowiada.