W poniedziałek władze w Kijowie poinformowały o złożeniu skargi do Światowej Organizacji Handlu (WTO) na Polskę, Węgry i Słowację w związku z przedłużeniem przez te kraje embarga na ukraińskie produkty rolne. We wtorek rzecznik WTO potwierdził w odpowiedzi na pytanie agencji Reutera, że do Organizacji wpłynęła skarga Ukrainy dotycząca zakazu importu żywności z tego kraju. Jak przekazał, z formalnego punktu widzenia jest to wniosek o konsultacje, a zatem pierwszy krok w postępowaniu prawnym.

Reklama

W środę w Kępnie (woj. wielkopolskie) dziennikarze pytali lidera PO Donalda Tuska, w jaki sposób powinien zachować się teraz rząd, aby polscy rolnicy nie stracili swoich plonów w związku z tą sytuacją.

"Antyukraińska szopka"

Z niektórymi sprawami z winy PiS-u jest za późno. To zboże, które wjechało ponad rok temu, zostało w Polsce, zostało sprzedane, zaniżyło ceny i polski rolnik odczuł to w skupie na własnej skórze. Nie rozwiązali żadnego problemu, polscy rolnicy stracili. A teraz, chociaż problemu zboża nie rozwiązali, robią antyukraińską szopkę, antyukraińską manifestacje - ocenił Tusk.

Reklama

Jego zdaniem rządzący "robią przedwyborczą propagandę". Pomagali Ukrainie, z oczywistych względów, jest wojna. Ale ustępowali we wszystkim, niczego nie negocjowali. Kiedy przyszły badania, że teraz są nastroje trochę antyukraińskie, to tuż przed wyborami postanowili zagrać rolę takich jastrzębi i takiej twardej gry z Kijowem. To jest od ściany do ściany. Żadnej strategii, nawet żadnej taktyki, tylko interes i pieniądze. Wyczuli, że to jest ich interes wyborczy - podkreślił Tusk.

Lider PO był także pytany, jak ocenia politykę rządu ws. Ukrainy i czy jego zdaniem można było uniknąć zaostrzenia sporu ze stroną ukraińską.

Reklama

Zauważyliście państwo, że z Ukrainą jest dokładnie tak samo, jak z wizami i dokładnie tak samo jak z pandemią. Ten rząd ma dwie lewe ręce wtedy, kiedy jest do wykonania ciężka praca. Jak trzeba było - w momencie, kiedy wojna wybuchła - pomóc Ukraińcom, to kto pomagał, rząd? Nie. Wy pomagaliście - mówił do mieszkańców Kępna. Miliony Polek i Polaków wzięło na siebie ciężar pomocy wszystkim uciekinierom z Ukrainy. A co robił rząd? Dwie lewe ręce. Nic, kompletnie w niczym nie był w stanie pomóc, a w wpuścił trzy miliony ludzi - dodał szef PO.

Jak tanie zboże ukraińskie zaczęło wjeżdżać do Polski, to co się okazało? Że jakieś firmy, do dzisiaj utajnione przez PiS, zarabiały na tym gigantyczne pieniądze, a oni przez wiele miesięcy mówili, że nie ma problemu z ukraińskim zbożem - zauważył polityk.

Według Tuska, problem z emocjami związanymi z obecnością dużej liczby Ukraińców w Polsce polega na tym, że "PiS otworzył wszystko, niczego nie kontrolował". A wtedy, kiedy uznali, że im się opłaca wyborczo, bo niektórzy ludzie są poirytowani, czują się niepewnie, zmienia się krajobraz wokół nas demograficzny, więc oni teraz postanowili wygrać na agresji słownej przeciwko Ukraińcom. Ale nic nie zrobili, żeby pomóc społeczeństwu wtedy, kiedy była potrzebna ta pomoc - podkreślił lider Platformy.

Jak przypomniał, już półtora roku temu zaczął alarmować, że Polskę zalewa tanie zboże ukraińskie, a "z bliżej nieznanych powodów ktoś u góry wolał zarobić na sprzedaży tego taniego zboża w Polsce", zamiast zorganizować transport tego zboża do innych krajów.

Tusk: Głośno krzyczałem

W czerwcu głośno krzyczałem: słuchajcie polscy rolnicy są zagrożeni. A Morawiecki, minister rolnictwa, sam Kaczyński, oni mnie wyzywali od ruskich wtedy, że nie ma żadnego problemu z ukraińskim zbożem, a ja mówię tak, jak ruski. Przez pół roku udawali, że nie ma problemu" - przypomniał Tusk.

Jego zdaniem, PiS zbadał, że teraz opłaca się być trochę antyukraińskim. Oni są od ściany, do ściany - ocenił. Wskazał, że w pandemii, w sytuacji z wizami, jak i ze zbożem rządzący działają tak samo. Wpierw wpuścili wszystkich, jak leci, oddali czołgi, uzbroili armię ukraińską (...), dali wszystkie możliwe benefity, a teraz, kiedy widzą, że to budzi emocje, postanowili pójść na konflikt z Ukrainą, właśnie w momencie, kiedy ta wojna nabiera ostatecznego wymiaru - zaznaczył lider PO.

Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja 2023 roku w wyniku porozumienia z tymi krajami w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Początkowo ograniczenia obowiązywały do 5 czerwca, a następnie zostały przedłużone do połowy września. Embargo zniesiono 15 września na podstawie postanowienia KE.

16 września w życie weszło rozporządzenie ws. bezterminowego zakazu przywozu do Polski ukraińskich produktów rolnych. Decyzje o jednostronnym przedłużeniu ograniczeń importowych podjęły również rządy Węgier, Słowacji i Rumunii.