DGP: Wasz program jest wyceniany na 120 mld zł. Tyle że jeśli przejmiecie władzę, będziecie musieli pracować na budżecie przygotowanym przez PiS – z deficytem wzrastającym z 90 mld do 165 mld zł czy zadłużeniem rosnącym z 49 proc. do 54 proc. PKB. Skąd weźmiecie pieniądze na realizację swoich obietnic?

Andrzej Domański: Musimy poznać dokładnie wszystkie wydatki funduszy, które są też poukrywane po różnego rodzaju fundacjach i agencjach, w tym wydatki PFR i BGK. Już teraz projekt budżetu na 2024 r. budzi niepokój. Wzrost deficytu o 79 proc.; niemal 70 mld zł na obsługę odsetek od polskich obligacji; dług publiczny dojdzie do 2 bln zł.

Reklama

Tyle że w statystyce unijnej to wszystko widać. Nie skończy się na tym, że powiecie: “pieniędzy nie ma i nie będzie” i że zamiast realizacji obietnic, trzeba ciąć wydatki?

Pieniądze są i będą, zwłaszcza na wydatki prorozwojowe, co przełoży się na wyższe wpływy podatkowe. Nasza diagnoza sytuacji gospodarczej w Polsce jest taka, że silniki wzrostu są sukcesywnie wyłączane. Przedstawione przez PiS plany zmiany w ordynacji podatkowej czy już wprowadzone w składce zdrowotnej są jak wypowiedzenie wojny przedsiębiorcom. Nic dziwnego, że odsetek Polaków, którzy myślą o założeniu własnej działalności, spadł z 20 proc. w 2015 r. do poniżej 3 proc. obecnie.

A może to kwestia aktualnej sytuacji na rynku pracy, która się poprawiła i nikt już masowo nie wypycha pracowników na działalność gospodarczą?

Reklama

Sytuacja na rynku pracy poprawiła się we wszystkich państwach europejskich, a mimo to odsetek osób, które myślą o założeniu własnej firmy, nie spadł tam tak drastycznie jak w Polsce.

Rozumiemy, że waszym zdaniem sytuację firm poprawiłyby też inwestycje z KPO, którego PiS nie potrafi sobie odblokować.W jakim czasie wam udałoby się odblokować KPO?

Po zwycięskich wyborach Donald Tusk, wraz z naszymi ekspertami od kwestii finansów europejskich, zajmie się tematem. Poleci do Brukseli na rozmowy, a my podejmiemy działania, żeby te pieniądze odblokować tak szybko, jak to możliwe. Istotne jest, by te pieniądze wpłynęły do polskiej gospodarki, bo to są wydatki inwestycyjne, a nie na transfery czy rozdawnictwo. Dziś stopa inwestycji w Polsce jest w okolicach 16 proc. Ja bym chciał, żebyśmy bardzo szybko wrócili do 20 proc., a KPO na pewno w tym pomoże.

Tyle że do KPO wymagane są zmiany w sądownictwie. Tymczasem wy będziecie mieli nad sobą prezydenta, który nie na wszystkie ewentualne zmiany opozycyjnego rządu się zgodzi, a także TK obsadzony nominatami PiS.

Mamy nadzieję, że prezydent nie będzie czynił obstrukcji wobec zmian korzystnych z punktu widzenia polskiej gospodarki. Wiadomo, że wiele z nich nie zostanie wprowadzonych z dnia na dzień.

W budżecie mamy wytyczone sztywne ścieżki potężnych wydatków na zbrojenia czy zdrowie. Utrzymacie ten kurs, jeśli przejmiecie władzę?

Z jednej strony jest zrozumiałe, że nowy rząd dokonuje przeglądu wydatków swoich poprzedników. Ale jest równie jasne, że w obliczu wojny za naszą wschodnią granicą musimy poprawiać stan polskiego uzbrojenia. Tyle że to wszystko musi być transparentne i być pod kontrolą parlamentu.

Zamierzacie pokazać, jak bardzo zadłużyliśmy się w Korei na zakupy zbrojeniowe?

W Korei i nie tylko. Musimy to zrobić, by finanse publiczne były przejrzyste. To krok numer jeden. Krok numer dwa to oszczędności, a tu najlepiej zacząć od siebie. Wszyscy wiemy, o ile za rządów PiS wzrosły wydatki KPRM. Mamy wiele agencji i funduszy, których wydatki można ograniczyć. Owszem, to nie da astronomicznych kwot, ale pokaże nasz kierunek myślenia. Będziemy też dążyć do zmniejszenia liczby funduszy i agencji. Oczywiście część z nich realizuje ważne zadania, które będą musiały być przeniesione do budżetu, by zapewnić większą transparentność. Ostatnio odbyłem spotkania z inwestorami nie tylko z Warszawy, ale także z Londynu i z Nowego Jorku. Ich zaniepokojenie sytuacją gospodarczą w Polsce jest na krzywej ostro wznoszącej. Zwłaszcza zaskoczyła ich ostatnia decyzja Rady Polityki Pieniężnej o radykalnej obniżce stóp, dyktowana czysto politycznym interesem partii rządzącej. Jako kredytobiorca mógłbym się z niej nawet cieszyć gdybym nie wiedział, że oznacza to wyższą inflację i wyższe stopy procentowe w przyszłości.

I na tych spotkaniach uspokajał ich pan, że po dojściu do władzy pozbędziecie się szefa NBP Glapińskiego?

Raczej pokazujemy, w jaką stronę będzie szła gospodarcza polityka Polski po zmianie władzy. Inwestorzy, którzy kupują polskie obligacje, mają prawo wiedzieć, jakie są zamierzenia obecnej opozycji i przyszłego rządu. Dla nich ostatnia decyzja RPP jest czysto polityczna, dowód na to, że polska polityka pieniężna idzie w kierunku węgierskim, żeby nie powiedzieć - tureckim. I to odbywa się kosztem obywateli, bo decyzja RPP przełoży się na wyższą inflację w 2024 roku. Rentowności polskich obligacji już są na poziomie wyższym niż w momencie podejmowania decyzji przez RPP, a złoty stracił do dolara prawie 5%. Tańsze polskie obligacje, słabszy złoty i wyższa inflacja – wszystko dzięki jednej decyzji Glapińskiego i RPP. Zaufanie zagranicznych inwestorów do polskiego rządu sukcesywnie spada. Musimy doprowadzić do tego, by koszty obsługi długu były niższe, a poziom rentowności obligacji zbliżony do poziomu czeskiego. Samo to oznaczałoby oszczędności budżetowe rzędu około 20 mld zł rocznie.

Jak odnieść to wszystko do tego, że jednocześnie mamy rekordową sumę napływających inwestycji z zagranicy do Polski?

Polska jest naturalnym beneficjentem zmieniającej się geopolityki i globalnych inwestycji. Nie tylko w związku z pandemią, ale też narastającą wojną gospodarczą między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. W efekcie firmy zachodnioeuropejskie chcą mieć więcej inwestycji w Polsce. Tyle że takich spektakularnych inwestycji w ostatnich latach mieliśmy bardzo niewiele. A jeśli nie dokonamy radykalnego przyspieszenia transformacji energetycznej w Polsce, to tych inwestycji z roku na rok będzie mniej, bo biznes nie będzie chciał inwestować w kraju, w którym 70 proc. energii pochodzi z węgla.

Wracając do stanu finansów publicznych - jak ma się spiąć jego poprawa z jednoczesnym podwojeniem kwoty wolnej od podatku?

Praca musi się opłacać. Nasze propozycje, tak jak powiedziałem, mają charakter prorozwojowy. Podniesienie kwoty wolnej to de facto obniżenie podatków. Tyle że to są pieniądze, które w znaczącej części i tak będą wracały do budżetu, bo zmniejszy to skłonność Polaków do pracy w szarej strefie. Dzisiejsze poczucie, że praca w Polsce się nie opłaca i lepiej korzystać z różnego rodzaju transferów, jest poczuciem powszechnym.

Chcecie też skorygować składkę zdrowotną dla przedsiębiorców.

Tak, bo w aktualnej wersji po Polskim Ładzie okazała się potężnym ciosem dla firm. Taki pogląd słyszymy praktycznie na każdym spotkaniu z przedsiębiorcami. W obecnym systemie składka jest w praktyce podatkiem. Bo jak inaczej ją nazwać, gdy przedsiębiorca sprzedający aktywa trwałe, np. samochód czy nieruchomość, musi od tego od dochodu od tej sprzedaży zapłacić składkę zdrowotną?

Niemniej powrót do ryczałtowych form rozliczania składki to kolejne miliardy w plecy dla budżetu.

Na razie mówimy o przywróceniu ryczałtu tak aby składka nie była podatkiem. Przedsiębiorcy muszą dokładać się do finansowania ochrony zdrowia, ale składka nie może być nieograniczonym kwotowo podatkiem.

Jakby Pan miał powiedzieć w prostych słowach czym polityka gospodarcza Platformy będzie się różniła tej PiS-u? I jak to zdefiniować?

Po pierwsze państwo wypowiedziało polskim przedsiębiorcom wojnę i z tym trzeba skończyć. To brzmi jak slogan, ale znajduje potwierdzenie w rzeczywistości. Widać to przez propozycje rosnącej inwigilacji rachunków bankowych, raptowny wzrost opłat za interpretację podatkową wreszcie przez Polski ład i wprowadzoną z nim składkę zdrowotną na nowych zasadach. Duch przedsiębiorczości w Polsce jest po prostu stłamszony i zniszczony. Chcę państwa, które jest silne w egzekucji prawa i w jego stanowieniu, ale nie takiego, które się wszędzie rozpycha, wbija się w kolejne, obszary życia gospodarczego, a i tak jest nieskuteczne, bo UOKIK czy KNF nie interweniują, kiedy potrzeba.

A po drugie?

Transparentność. Naprawdę w ostatnich latach trzeba być mocnym analitykiem do spraw finansów publicznych, żeby zrozumieć, gdzie są publiczne pieniądze, kto i jak je wydaje. Kolejna kwestia to odpolitycznienie spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa. Gangi to może za mocne słowo, ale tworzą się całe grupy przy spółkach, które są niekompetentne i to środowisko po prostu trzeba oczyścić.

Jaka jest gwarancja, żeby ich nie zastąpicie swoimi? Kiedyś Rada Gospodarcza premiera Tuska miała pomysł komitetu nominacyjnego, ale nie wytrzymał konfrontacji z polityczną rzeczywistością w Sejmie.

Nasza propozycja to konkursy na najważniejsze stanowiska, oczywiście zgodnie z prawem. Sytuacja, w której prezesem Lotosu zostaje znajoma z czasów pracy w gminie prezesa Obajtka jest nieakceptowalna. Ale nawet w tych spółkach są fachowcy poukrywani na niższych stanowiskach, a inni mogą przyjść z rynku - te kadry trzeba wymienić.

Kolejna ważna sprawa to inwestycje zagraniczne, powinno ich być znacznie więcej. Musimy tworzyć warunki do długoterminowego wzrostu gospodarczego Polski. A to oznacza transformację energetyczną i cyfrową w tym rozwój sztucznej inteligencji.

A prywatyzacja, co z nią? PiS robi m. in. W tej sprawie referendum.

Nie ma tego tematu na agendzie, nic nie będzie wyprzedawane. Za to na agendzie jest zwiększenie konkurencyjności na polskim rynku, tworzenie warunków dla inwestycji, dla podmiotów prywatnych. I tutaj znowu energetyka jest dobrym przykładem, bo jest zdominowana przez duże, kontrolowane przez polityków koncerny. Weźmy taki Tauron, którego zarząd zwołuje konferencję, na którą przychodzi ze zdjęciami Borysa Budki jednego z liderów Koalicji Obywatelskiej. To jest zarząd giełdowej spółki? Ja na pewno nie chcę, żeby kolejny zarząd Tauronu przychodził ze zdjęciami Kaczyńskiego czy Morawieckiego; chcę, żeby zarząd zarządzał firmą i realizował transformację energetyczną. Tylko na nowe źródła energii musimy w najbliższych latach wydać 170 mld zł. Zamysłem PiS-u jest, aby to zrobiły w dużej mierze koncerny państwowe, a ja bym chciał większej konkurencji i aktywności podmiotów prywatnych, bo, że są one bardziej efektywne. Oczywiście sektor energetyczny w kluczowych obszarach, związanych chociażby z bezpieczeństwem musi być kontrolowany i nadzorowany przez państwo.

PiS decydując się na wejście w duży atom postawił na Amerykanów i Koreańczyków. Może gdzieś tam w przyszłości się jeszcze gdzieś pojawią Francuzi. Co na to PO, Czy to będzie taka naturalna kontynuacja i gdzieś w 2030 roku pierwsza elektrownia atomowa zostanie uruchomiona?

Widzimy miejsce w systemie dla 1-2 dużych elektrowni jądrowych. Nie jest naszą intencją jakiekolwiek opóźnienie procesu inwestycyjnego w tym obszarze. Jeżeli doszło do jakichś nieprawidłowości, to oczywiście one będą przez niezależne organy państwa weryfikowane. Chciałbym, żeby takie duże kontrakty obejmowały zaangażowanie kapitałowe ze strony podmiotów realizujących inwestycję i aby tzw. offset był przy tym wysoki, aby budować długoterminowe bezpieczeństwo energetyczne Polski. O konkretnych podmiotach nie będę się w tej chwili wypowiadał.

Krytykujecie fuzję Orlenu z Lotosem. Czy będziecie to chcieli ją odwrócić, jeżeli będziecie rządzili?

Ona odbyła się z pominięciem interesu inwestorów mniejszościowych, ale też de facto polskiego interesu narodowego. To, jak tanio sprzedano udziały w Rafinerii Gdańskiej budzi głęboki sprzeciw i będzie weryfikowane. To mogę zagwarantować. Czy ten proces jest do odwrócenia? Wchodzenie na ścieżkę sądową wydaje mi się to bardzo trudne. Z praktyki wiemy, że znacznie łatwiej połączyć dwie spółki niż rozdzielić. Chciałbym, żeby konkurencyjność na polskim rynku paliw była wysoka. Żebyśmy nie mieli do czynienia z ręcznym sterowaniem cenami paliw, tak jak obecnie, którego koszty ostatecznie poniosą kierowcy.

Prezes Obajtek zasługuje na zarzut działania na niekorzyść spółki?

To kwestia do zbadania. Jeżeli jest prawdą, że Orlen kupuje diesla za granicą, i następnie przed wyborami sprzedaje go taniej w Polsce, to działa na szkodę spółki. Oczywiście to będzie wymagało rozliczenia.

A co z CPK? Są ekonomiści, którzy uważają, że to rozsądny projekt gospodarczy.

Dokonamy audytu projektu i jego rzetelnej oceny. Na pewno proces realizacji takiej dużej inwestycji musi odbywać się z zachowaniem elementarnej przyzwoitości wobec mieszkańców, którzy np. są wysiedleni ze swoich domów.

Jakie są szanse na realizację wspólnego programu potencjalnie koalicyjnego rządu tworzonego przez cztery ugrupowania, których różne pomysły są czasami rozbieżne? Jak z tego skleić wspólną, spójną politykę gospodarczą?

Przeczytałem dostępne programy gospodarcze partii opozycyjnych. I nie widzę zbyt wielu radykalnych i niedających się przezwyciężyć zagadnień.

A np. dobrowolne ubezpieczenie w ZUS przedsiębiorców, co proponuje PSL?

Będziemy szukać kompromisu, to naturalne w rządzie koalicyjnym. Każdy z czegoś musi ustąpić. Nawet w Trzeciej Ddrodze opinie na temat tego pomysłu są podzielone. My mówimy o urlopie dla przedsiębiorców, czyli tak naprawdę też o obniżeniu tego świadczenia efektywnie o 8 proc. Więc intencje tych rozwiązań są podobne.

My się z koleżankami i kolegami z innych ugrupowań znamy, rozumiemy i rozmawiamy. Więc jesteśmy gotowi, żeby usiąść do rozmów.

Jesteście w stanie zaimplementować jakoś jedną, dwie propozycje Konfederacji, gdyby przyszła taka potrzeba?

Stworzymy rząd z partiami opozycji demokratycznej. ZKonfederacją nie jest nam po drodze.

Rozmawiali Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak