Kwaśniewski przyznał, że w tegorocznych wyborach głosował na Lewicę i zmartwił go wynik, jaki zdobyła. Trochę mnie zmartwiło wczoraj wieczorem to, że tych głosów jest mniej niż oczekiwałem i się spodziewałem - wskazał. Jak stwierdził, wynik ten jest efektem polaryzacji. Jak dwa wielkie ugrupowania walczą między sobą, to tego miejsca zostaje niewiele i przy tych mniejszych partiach pozostają ci najbardziej wierni ludzie - powiedział.
Uważam, że gdyby Lewica przez dłuższy czas bujała się na progu 5 proc. to być może dostałaby więcej głosów. Wielu ludzi sympatyzujących z Lewicą powiedziałoby: im trzeba pomoc, bo mogą nie wejść do Sejmu - ocenił.
Kwaśniewski przyznał, że apelował do zwolenników Szymona Hołowni z tego pierwszego okresu, aby powrócili po to, aby Trzecia Droga przekroczyła próg 8 proc. Wskazał, że ci bardziej politycznie świadomi, znający reguły gry zagłosowali na Trzecią Drogę właśnie po to, aby weszła do Sejmu. Okazuje się ze ten apel o głosowanie taktyczne trafił do bardzo wielu osób i wynik Trzeciej Drogi jest niespodzianką dla nich samych - zauważył.
Tusk powinien być premierem
Mimo oddania głosu na Lewicę były prezydent stwierdził, że Donald Tusk powinien zostać premierem nowego rządu. Te wyniki wyborcze powinny dać pozycję premiera Tuskowi i powinny skłonić wszystkie partie, w tej niełatwej koalicji, do tego żeby te negocjacje były sprawne, szybkie i żeby nie tworzyć problemów, które na samym starcie będą wykorzystane przez dzisiejszy rząd PiS - zaznaczył. Każdy dzień opóźnienia w stworzeniu rządu Tuska oznacza rozczarowanie jego wyborców, a jednocześnie zmasowany atak wyborców PiS-u - dodał.
"Moim zdaniem te wybory dały Tuskowi silny mandat polityczny, ale też moralny i dzisiaj na Lewicy nikt tego nie może zakwestionować. Uważam, że popełniliby dzisiaj kolosalny błąd, gdyby zaczęli o tym dyskutować, bo to by odwlekało przyjęcie rządu - podkreślił.
Pierwszy obowiązek nowego premiera
Zdaniem Kwaśniewskiego, na przyszłym premierze będzie spoczywać obowiązek pojednania polsko-polskiego. Proces pojednania polsko-polskiego to kwestia długiego czasu, ale od czegoś trzeba zacząć i w moim przekonaniu trzeba zacząć od języka - zaznaczył.
Język, jakiego będą używali przedstawiciele rządu powinien być językiem wzajemnego szacunku. Ktoś musi przerwać ten krąg wzajemnej nienawiści, oskarżeń, złego języka. To może zawsze zrobić władza. Niestety władza pisowska tego nie zrobiła. Rządzący mają inicjatywę i instrumenty. Rządzący muszą mieć rozum, żeby wykonać pewne gesty, powiedzieć słowa, które jeszcze przed wyborami wydawały się niemożliwe. Na tym polega polityka - wyjaśnił. Ocenił, że Donald Tusk może tego dokonać, ponieważ jest doświadczonym i "z natury łagodnym" politykiem.
Autorka: Delfina Al Shehabi