Terlecki o obsesji Francuzów i zadufaniu Niemców

"Czasy są niebezpieczne, nie widać finału wojny pozycyjnej na Ukrainie, Izrael wypowiedział wojnę Hamasowi, trwa operacja lądowa w Strefie Gazy, a cały Bliski Wschód ogarnęła wojenna gorączka. Co w takiej sytuacji planują brukselscy biurokraci, opływający we wszelkie dostatki, ale i tak podatni na korupcyjne pokusy? Podczas gdy unijny budżet chudnie w oczach i zaraz okaże się, że bez wielkich pożyczek od Chińczyków nie starczy na ratowanie przed bankructwem Włoch i Hiszpanii, wraca odkurzony plan europejskiej armii i oszczędności na zbrojeniach" - napisał Ryszard Terlecki.

Reklama

"Stara obsesja Francuzów, żeby pozbyć się Amerykanów z Europy, zadufanie Niemców, którzy uważają, że zawsze dogadają się z Rosją, więc nic im nie grozi, a także pompowany rosyjskimi łapówkami Parlament Europejski, w którym lewicowa większość zajęta jest głównie klimatyczną paranoją - wszystko to sprawia, że za chwilę obudzimy się w Europie bezbronnej i sparaliżowanej strachem. Właśnie wciela się w życie pomysł odebrania obronnych uprawnień krajom członkowskim Unii Europejskiej i oddania bezpieczeństwa w ręce brukselskich urzędników. Równocześnie mówi się o konieczności 'uniezależnienia się od NATO'. Niemiecko-francuska większość przegłosuje ten plan ku radości Rosji i muzułmańskich przybyszów, dla których słaby i rozbrojony Zachód będzie łatwym celem przyspieszonej ekspansji" - podkreślił Terlecki.

Terlecki o partii Hołowni: Ludzie bez doświadczenia

"W takich właśnie okolicznościach antydemokratyczna opozycja usiłuje sklecić rząd Tuska i jego nowych tenorów: Hołowni, Kosiniaka-Kamysza i Czarzastego (kiedyś Platformę zakładało czterech tzw. tenorów: Tusk, Płażyński, Olechowski i Rokita - później Tusk skutecznie się ich pozbył). Rozmowy koalicyjne idą opornie, każdy chce jak najwięcej dla siebie, oczywiście największy apetyt ma Platforma. Ale mali też muszą coś dostać, więc wymyślono np. rotacyjnych marszałków Sejmu i Senatu, na przemian obsadzanych przez poszczególne partie" - napisał.

Reklama

"Czy ministrowie też będą rotacyjni? Raczej nie, Tusk szybko pozbędzie się małych przystawek, którym zachciało się robić dużą politykę. Bo czy można poważnie traktować pomysł, aby PSL obsadził Ministerstwo Obrony Narodowej? Jakie ma do tego kompetencje? Partia, która być może potrafi obsadzać swoimi familiantami wójtów i sołtysów, ma zarządzać armią w czasach, gdy naprawdę jest niebezpiecznie?" - zastanawiał się Terlecki.

"Podobny pomysł to powierzenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych partii Hołowni. Ludziom bez doświadczenia, bez programu, bez elementarnej wiedzy o polityce. Inna rzecz, że skoro Polska ma być posłusznym wasalem Brukseli i Berlina, to własna polityka zagraniczna nie jest do niczego potrzebna. A ponieważ podobno Tusk znów myśli o jakiejś wygodnej posadzie w Unii Europejskiej, to może stanowisko premiera też planowane jest jako rotacyjne?" - ocenił.