Michał Adamczyk to nowy prezes TVP, który został powołany przez Radę Mediów Narodowych (RMN), w której większość ma PiS. Informowała o tym we wtorek 26 grudnia posłanka PiS Joanna Lichocka. Walka o TVP trwa nieprzerwanie od ponad tygodnia. Politycy związani z partią Jarosława Kaczyńskiego nie odpuścili nawet w święta.
Wcześniej minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz powołał nowe rady nadzorcze TVP, Polskiego Radia, a także Polskiej Agencji Prasowej. Na stronie Centrum Informacji TVP pojawiła się informacja, że nowym prezesem TVP jest Tomasz Sygut. O wybór kolejnego szefa TVP portal Dziennik.pl zapytał dr. Krzysztofa Grzegorzewskiego, medioznawcę z z Katedry Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego.To jest sytuacja absurdalna. Wybrano drugiego prezesa TVP w przeciągu jednego tygodnia - komentuje ekspert.
Oświadczenie Michała Adamczyka. "Skandaliczne"
Michał Adamczyk wygłosił oświadczenie, w którym zachował się w sposób niestosowny, bo jego profil moralny jest wątpliwy i sam miał problemy z prawem. Nie ma więc faktycznego i moralnego prawa, aby kogoś karać, o czym mówił. To oświadczenie w mojej opinii jest skandaliczne - słyszymy.
Dr Grzegorzewski przypomina w rozmowie z Dziennik.pl, że Rada Mediów Narodowych nie jest ciałem konstytucyjnym. Orzekł to Trybunał Konstytucyjny (TK) jeszcze w prawidłowej obsadzie - 13 grudnia 2016 roku - podkreśla medioznawca.
Oni (PiS- red.) szukają człowieka, który będzie wykazywał stanowcze zachowania. Pomijając już moralny profil Adamczyka, tego co robił na antenie TVP, wybrali kogoś, kto będzie miał ostrzejszy wpływ na zwolenników PiS i TVP w poprzedniej obsadzie - dodaje.
Rozmówca serwisu Dziennik.pl zwrócił uwagę na to, że pojawiały się ostre komentarze, m.in. ludzi z Tygodnika "Sieci", że prezes Mateusz Matyszkowicz zachował się niedostatecznie stanowczo. Komentatorzy podkreślali, że ten mógł się postawić się i zabarykadować. Dlatego kandydatura Adamczyka była zapewne kierowana pragmatyką polityczną. Te komentarze zostały zauważone i stanowisko zaostrzono - mówi dr Grzegorzewski.
Z punktu widzenia "obsadzenia" już mediów publicznych i decyzji TK - to nie ma znaczenia. Wybór Adamczyka jest tylko posunięciem pragmatyczno-politycznym - kontynuuje medioznawca.
Dwóch prezesów TVP?
Na pytanie, czy aktualnie mamy dwóch prezesów TVP, dr Grzesiowski, zwrócił uwagę na ustawę, która została przyjęta przez Sejm 30 grudnia 2015 roku. Wtedy większość parlamentarną miała partia Jarosława Kaczyńskiego.
Sejm odebrał uprawnienia Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Ten fakt nie został zakwestionowany. Dopiero potem powołano Radę Mediów Narodowych, która została z kolei zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny. Ustawodawstwem samego PiS-u media publiczne w 2016 roku zostały podporządkowane władzy wykonawczej. I tą ścieżką poszedł minister Sienkiewicz - wyjaśnia ekspert.
Oczywiście, może najpierw należałoby uchwałą stwierdzić, że istotnie RMN jest niekonstytucyjna i należy wydrukować wyrok z 13 grudnia 2016 roku. Od tego trzeba byłoby zacząć, bo sprawa byłaby transparentna. Nie iść ścieżką na skróty, tylko wykorzystać wcześniejszą decyzję PiS-u w sposób przejrzysty - wskazuje dr Grzegorzewski.
Rada Mediów Narodowych to niekonstytucyjny twór, więc mamy teraz do czynienia z wykonaniem wyroku TK. RMN jest wydmuszką, PiS-owskim tworem, aby kontrolować media publiczne - dodaje.
Kluczowym teraz jest to, co się znajdzie w Krajowym Rejestrze Sądowym. Jeżeli tam, z jakiegoś powodu te nowe kandydatury ogłoszone przez rządzącą koalicję się nie znajdą, to wtedy mamy problem. Jeśli nowe nazwiska zostaną wpisane, to sprawa jest już zakończona - zaznacza rozmówca Dziennik.pl.
Medioznawca o przejęciu TVP. "Nie warto było czekać"
Medioznawcę poprosiliśmy także o ocenę przejęcia TVP przez rządzącą koalicję. To zostało zrobione na rympał: wyłączanie sygnału, inne niesmaczne sytuacje. Pojawia się pytanie: czy można było czekać i zdać się na prezydenta, który deklarował, że będzie wetował? Moim zdaniem nie warto było czekać. Ta propaganda była zbyt obszerna. Media publiczne manipulowały w straszny sposób. Byliśmy oszukiwani. Eksperci, m.in. z OBWE, stwierdzi, że wybory były nierówne w 2020 roku. I to przed media publiczne. Jedyne, o co ja się martwię, że cała ta sprawa brutalnego rozwiązania, przykryje draństwo, które tam się działo przez osiem lat - mówi dr Grzegorzewski.
Następnie wylicza, że TVP zmarnowało pieniądze i przez osiem lat w ogóle się nie rozwinęło. Wystarczyło sparaliżować jedną redakcję, żeby niemożliwe stało się tworzenie programów informacyjnych, czy publicystycznych, bo te przypominają "partyzantkę" - zaznacza rozmówca portalu Dziennik.pl.
TVP nie chce oddać mediów publicznych?
W opinii dr. Grzegorzewskiego PiS chce wprowadzić chaos. To jest już tylko pragmatyka polityczna. Próby skrzykiwania ludzi, kończą się na spotkaniach sympatyków PiS-u. Te kilkadziesiąt osób nie jest żadną mobilizacją społeczną. PiS chce budować legendę. Jarosław Kaczyński nie ma wyjścia, więc będzie budował mit założycielski - mówi.
To jest kalkulacja polityczna na najbliższe wybory. Czy będzie skuteczna? Nie wiem, bo bierze w tym udział garstka ludzi - puentuje medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego.
Mroczne oblicze Adamczyka? Obawia się go była żona
Przypomnijmy, że redakcja Onetu ujawniła przerażające szczegóły dotyczące przeszłości Michała Adamczyka. Były prezenter "Wiadomości" miał usłyszeć wyrok za przemoc wobec bliskiej kobiety.
Na tym jednak nie koniec. "Fakt" rozmawiał z drugą żoną nowego już prezesa TVP, która przyznała, że boi się byłego męża, Ujawniła też, że zwolniono ją z pracy w telewizji, gdy wniosła sprawę do sądu o zwiększenie alimentów na ich wspólne dziecko.
Kontakt do autora artykułu: sylwia.baginska@infor.pl