Swoją deklarację Dorn wygłosił w radiu RMF FM. "Przestałem już być PiS-owcem na wygnaniu, bo uważam, że z tej mąki chleba nie będzie" - stwierdził. I dodał:"Bardzo współczuję moim kolegom i koleżankom, bardzo wielu cennym ludziom w PiS, ale większych nadziei na wyjście z dwudziestu paru procent, z pewnego dość dużego, ale jednak swego rodzaju mniejszościowego getta, ja przed moją byłą partią nie widzę".

Reklama

Co teraz będzie robił były wiceprezes PiS, a dzisiaj poseł niezrzeszony? "Jeżeli się przestaje być wygnańcem liczącym na to, że się wróci, no to albo popada się w kwietyzm i bezczynność, albo chwyta się miecz w rękę i szuka się drużyny, żeby wyrąbać sobie królestwo" - powiedział Dorn. I stwierdził, że jesień tego roku jest "swego rodzaju okresem założycielskim, jeżeli chodzi o zmiany dotyczące systemu polityczno-partyjnego". Zapewnił, że nie szuka sobie miejsca w żadnej z istniejących partii. I dodał, że zastanawia się na możliwością stworzenia jakiejś nowej siły politycznej.

Co sprawiło, że Dorn przestał być "PiS-owcem na wygnaniu"? Przecież gdy był wyrzucany z partii blisko rok temu, zapowiadał, że w sumieniu nadal pozostaje jej członkiem i nikt tego nie zmieni. Jeszcze w styczniu, w liście do Kongresu PiS deklarował, że "sercem i myślą" będzie z delegatami, bo choć "decyzją prezesa Jarosława Kaczyńskiego zostałem z naszej partii formalnie wykluczony, nadal czuję się w sumieniu jej członkiem i chcę wpływać na jej losy".

Wczoraj marszałek bagatelizował i tamte słowa, i deklarację złożoną w RMF FM. "To nic nowego, już od dawna o tym mówiłem" - stwierdził. Nie chciał rozmawiać o powodach swojego pożegnania z partią ani planach na przyszłość.

Reklama

Ale wiele do powiedzenia na ten temat mają posłowie PiS, którzy szczerze żałują, że Dorn jest poza partią. Jeden z naszych rozmówców opowiada, że wczorajszych słów Dorn by nie wypowiedział, gdyby udało mu się wrócić do partii. Myślał, że tak stanie się jesienią. "Ludwik chciał złożyć wniosek o przyjęcie do klubu" - opowiada poseł, którego Dorn sondował, jakby wówczas zagłosował.

W opinii innego posła PiS, były marszałek Sejmu nie zebrał jednak wystarczającej większości. "Przegrać nie mógł, więc przeszedł do wariantu a la Piłsudski" - twierdzi polityk PiS. Jego zdaniem Dorn doszedł do przekonania, że musi zerwać wszelkie swoje stosunki z PiS, by kiedyś faktycznie móc wrócić "na białym koniu".

Zupełnie inną opinię ma członek władz PiS, który utrzymuje dobre kontakty z Dornem: "On doszedł do wniosku, że nie ma szans na to, by PiS w obecnej formie poprosiło go o powrót. Więc chce dalej być najlepszym posłem i wokół swojej pozycji budować nową siłę".

Reklama

Na kogo liczy Dorn? Sam mówi, że mnóstwo niezadowolonych posłów jest i w PO, i w PiS. Czy ma szansę wyciągnąć ich z macierzystych partii? "Na pewno nie tej jesieni. Może następnej, bo bez względu na to, czy przegra wybory Donald Tusk, czy Lech Kaczyński, w którejś z dwóch wielkich partii będzie nie lada rwetes" - mówi nam ważny polityk PiS.

A czy Jarosław Kaczyński boi się Dorna i formacji, którą mógłby stworzyć? "Doceniam zalety Ludwika Dorna. Dzięki nim mogliśmy przez wiele lat dobrze współpracować. Obawiam się konkurencji politycznej ze strony Platformy Obywatelskiej, ale ze strony Dorna specjalnie się nie obawiam" - stwierdził wczoraj prezes PiS na konferencji prasowej.