Jak państwo pewnie się orientujecie, zadaniem premiera jest także podpisywanie setek dokumentów. (...) Urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł "polityczności" dokumentu, który stanowił o nominacji dla "neosędziego" przez prezydenta - mówił na konferencji prasowej Donald Tusk - podaje Polsat News.

Reklama

Polecą głowy odpowiedzialnych?

Premier zapewnia, że minister Berek, który przygotuje dokumenty do podpisu jest jednym z najbardziej kompetentnych ludzi w rządzie. Powiedział, że oddaje się do dyspozycji. Zdaję sobie sprawę z wagi tego błędu, ale proszę, żeby nie spekulować o politycznych układach z prezydentem - dodał szef rządu.

Tusk: Takie błędy się nie powtórzą

Premier zapewnia, że nie będzie się z nikim układał, a takie błędy się nie powtórzą. Do tego obiecał, że wkrótce zaczną się zmiany w sądownictwie. Zmiany, które przywrócą kwestie właściwego statusu sędziego w Polsce są już przygotowane. Minister Bodnar przedstawi w najbliższym czasie trzy projekty ustaw: jeden dotyczy statusu sędziów, drugi KRS, a trzeci Sądu Najwyższego - podsumował.

O co chodzi ws. podpisu?

Do powołania Krzysztofa Wesołowskiego na szefa Zgromadzenia Sędziów Izby Cywilnej SN wymagane były podpisy prezydenta i premiera. Bez zgody Donalda Tuska "neosędzia" nie mógłby zostać mianowany komisarzem w SN i nie dałoby się przeprowadzić wyborów nowego prezesa Izby. Podpis Tuska zirytował wielu prawników i zwolenników rządu, którzy widzieli w tym jakiś układ między premierem a prezydentem.