Szare eminencje. Oto, komu politycy ufają najbardziej. ZDJĘCIA
1 Na liście płac SLD znajduje się m.in. Aleksandra Jakubowska, była szefowa gabinetu politycznego premiera i wiceminister kultury, którą pogrążyła przede wszystkim afera Rywina. "Lwica lewicy", bo tak się o niej mówi w środowisku, co miesiąc z kasy Sojuszu miała dostawać około 4 tys. zł miesięcznie. Przeczytaj rozmowę Barbary Sowy z Aleksandrą Jakubowską >>>
Agencja Gazeta / Fot. Michal Grocholski AG
2 O wizerunek Sojuszu dba także Piotr Tymochowicz - dostaje od partii 10 tys. zł. Ten, który wcześniej doradzał m.in. Marianowi Krzaklewskiemu, Andrzejowi Lepperowi i Januszowi Palikotowi, lubi powtarzać, że "nie ma większego szamba, gówna niż polityka", a "marketing polityczny to obróbka tego szamba". Jego zdaniem polityk jest takim samym produktem jak płyn do płukania protezy zębowej. Liczą się: opakowanie - ubiór, marka - wykształcenie, jakość - to, co mówi i dystrybucja. Przeczytaj rozmowę z Piotrem Tymochowiczem>>>
Agencja Gazeta / Fot. Jdrzej Wojnar Agencja
3 Ale z kasy SLD opłacany jest także m.in. Robert Walenciak (były zastępca naczelny "Przeglądu) i Jan Hartman - na zdjęciu. Ten pierwszy miał dostać 8 tys. zł, drugi - 2 tys. zł. Dodatkowo Hartman w ub.r. został członkiem rady polityczno-programowej SLD. - "Bardzo jestem ciekaw, co z tego wynika, że SLD płaci za coś wiceprzewodniczącemu swojej rady polityczno-programowej? Ciągle konsultujecie się ze mną w kwestiach etyki dziennikarskiej, więc może skonsultujecie i tę publikację, co?" - pytał na forum Press.pl w odpowiedzi na artykuł, w którym padło jego nazwisko.
Agencja Gazeta / Fot. Sławomir Kamiski Agencja Gazeta
4 Krzysztof Klimczak to znany wszystkim... sufler Leszka Millera. To on podpowiadał liderowi SLD przemawiającemu podczas pochodu pierwszomajowego. "Mamy Święto Pracy bez pracy, a Polska nie jest zieloną lecz szarą wyspą. Wypełniają ją obywatele zrobieni na szaro przez władze Rzeczypospolitej" - mówił Leszek Miller. I wyliczał: "Prawie 2,5 miliona osób pozostaje na bezrobociu. Oto Polska 2013 r." Potem ściszonym głosem zapytał młodego mężczyznę, stojącego z tyłu: "Co dalej?" Po tym, jak usłyszał podpowiedź, kontynuował: "Polska obchodzi święto pracy bez pracy." 31-letni Krzysztof Klimczak, członek Rady Krajowej SLD, który stał się sławny w ciągu pięciu minut, teraz odpowiada za strategię medialną Sojuszu. Zobacz, jak sufler podpowiadał Leszkowi Millerowi >>>
YouTube
5 Nie mówi się o nim inaczej, jak o jednym z najdroższych w Polsce fachowców od marketingu politycznego. To właśnie Marek Kochan - bo o nim mowa - miał szkolić kandydata PiS na premiera Piotra Glińskiego i Jarosława Kaczyńskiego. Łącznie miał pracować z 20-30 posłami i europosłami. I - jak podawał swego czasu tygodnik "Wprost" - w 2012 roku miał za to dostać około 214 tys. zł.
Agencja Gazeta / Fot. Damian Kramski Agencja Gazeta
6 Stanisław Janecki za obsługę PR i opracowania dla posłów miał z kasy PiS dostać około 40 tys. zł. Później tłumaczył, że potrzebował środków na leczenie córki. "Ci, którzy robią z tego sensację, są zwykłymi hienami i szmatami" - przekonywał na Twitterze publicysta, który w lutym tego roku został współpracownikiem portalu wPolityce.pl. Wcześniej był m.in. pracownikiem (w tym wicenaczelnym) "Wprost", felietonistą "Faktu" i zastępcą dyrektora TVP1 ds. publicystyki.
Agencja Gazeta / Fot. Wojciech Surdziel Agencja Gazeta
7 O wizerunek PiS dbał także m.in. Andrzej Urbański, były wiceprezydent stolicy i szef TVP. Za to dostał około 18 tys zł. Co dokładnie należało do jego obowiązków, nie ujawniono. 150 tys zł zainkasował z kolei specjalista od marketingu politycznego Sergiusz Trzeciak.
Agencja Gazeta / Fot. Sławomir Kamiski Agencja Gazeta
8 Po kilka tysięcy złotych od Platformy dostali też komentatorzy: Aleksander Kaczorowski, Jerzy Skoczylas (na zdjęciu) oraz prof. Radosław Markowski z Instytutu Studiów Politycznych PAN. "Szef Instytutu Obywatelskiego Jarosław Makowski poprosił mnie o pomoc przy doborze i ujęciu metodologicznym ważnych tematów" - tłumaczył później w mediach prof. Markowski.
Agencja Gazeta / Fot. Sławomir Kamiski Agencja Gazeta
9 Około 400 tys. zł od PO dostała z kolei Fundacja Świat Ma Sens założona przez m.in. Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetkę - na organizację projektów kulturalnych i społecznych. Bereś to były dziennikarz m.in.: "Tygodnika Powszechnego" i "Gazety Wyborczej", a Burnetko - "Tygodnika Powszechnego" i "Polityki". Nadal współpracuje z serwisem internetowym Polityka.pl. Ten drugi deklaruje, że przygotowywał analizy dla Instytutu Obywatelskiego, czyli think tanku PO i z nie krył się z tym faktem - przy publikacjach podawał swoje imię i nazwisko.
Agencja Gazeta / Fot. Michal Lepecki AG