Poczet aniołków z Wiejskiej! W polityce im nie wyszło. Co robią? ZDJĘCIA
1 - W polityce nie opłaca się być ładnym - śmieje się Anna Kalata, była minister pracy i polityki społecznej z ramienia Samoobrony RP. Jej zdaniem w polskim parlamencie wciąż funkcjonują stereotypy, mówiące o tym, że atrakcyjna kobieta zazwyczaj nie grzeszy rozumem. Kalata sama mogła się o tym przekonać. - W "Szkle kontaktowym" padł kiedyś taki trafny komentarz. Jeden z prowadzących zażartował, że jak Kalata była gruba i brzydka to odbierano ją, jako osobę kompetentną. Po metamorfozie nagle te kompetencje dziwnym trafem wyparowały - mówi nam Kalata. Była minister rzeczywiście przeszła niebywałą metamorfozę - gdy media obiegły zdjęcia pięknej blondynki o nienagannej figurze - nikt nie chciał uwierzyć, że chodzi o jedną i tą samą osobę. Kalata błyskawicznie stała się celebrytką, napisała książkę, wystąpiła nawet w "Tańcu z gwiazdami". Ale popularność i oszlifowana uroda nie pomogły jej w politycznej karierze. Nie udało jej się dostać do Senatu. Dziś rozkręca własny biznes - Instytut Zmian Anny Kalaty, który będzie przeprowadzał panele i szkolenia z zakresu motywacji, dietetyki i zdrowego trybu życia.
Newspix / ALEKSANDER MAJDANSKI
2 - Polityka dała mi grubą skórę, to świat w którym trzeba mieć twardy tyłek - mówi dziennik.pl Ilona Klejnowska, która jako “aniołek PiS” w czasie kampanii wyborczej razem z koleżankami miała ocieplać wizerunek partii. Przyznaje, że nie raz zdarzyło jej się płakać w poduszkę. - Kobieta ma w tym świecie trochę pod górkę, zwłaszcza jeśli jest młoda, bo często traktuje się ją mało poważnie - mówi nam Klejnowska. O swoich byłych kolegach z partii nie da jednak złego słowa powiedzieć. Chyba, że chodzi o tych, którzy z PiS odeszli. - W polityce męskie ego trzeba umieć schować do kieszeni. Trzeba się też nauczyć cierpliwości - mówi o odejściu z partii Przemysława Wiplera. Nie wróży mu - podobnie jak i Solidarnej Polsce Zbigniewa Ziobry - sukcesu. Z tym ostatnim Klejnowska ma osobiste porachunki. Wypomina Ziobrze, że nazwał ją “PiS-owską celebrytką” i oskarżył o szpiegowanie jego partii. Chodzi o głośny tekst “Wprost” zatytułowany “Mata Hari Kaczyńskiego”, w którym oskarżono Klejnowską o nakłanianie jednego z ziobrystów do przekazywania dokumentów z wnętrza partii. Wszystko rzekomo po to, by Prawo i Sprawiedliwość mogło podbierać pomysły posłom SP oraz wyprzedzać ich ze swoimi konferencjami. Klejnowska twierdzi, że zarzuty z tekstu były kuriozalne, bo pracownicy biur prasowych konkurencyjnych partii współpracują ze sobą od lat i nie ma tu mowy o podkradaniu pomysłów czy szpiegowanie, ale o pomoc w sprawach organizacyjnych. Ilona Klejnowska do Sejmu się nie dostała, podobnie jak jej młode koleżanki z plakatów. Po wyborczej porażce, w marcu tego roku rozstała się z partią. Dziś pracuje w agencji PR i zajmuje się - jak mówi - projektami gospodarczymi. Oglądać ją też można było na deskach teatru - m.in. w spektaklu “Pożar w burdelu” w IMCE Tomasza Karolaka. - Nie jestem aktorką, raczej paraktorką. To mi sprawia frajdę i dodaje energii. Teatr był zawsze moim marzeniem. Ale rodzice uparli się, że muszę mieć konkretny zawód i wykształcenie - przyznaje. Była działaczka PiS studiowała w toruńskiej szkole Tadeusza Rydzyka. Już na studiach trafiła do biura prasowego PiS. Wypłynęła po dwóch latach, jako jeden z aniołków prezesa Kaczyńskiego. Decyzji o starcie w kampanii wyborczej nie żałuje. - Dano nam szansa i myślę, że ją dobrze wykorzystałyśmy. Pomysł z “aniołkami” miał dużą siłę rażenia. Nie czuję się wykorzystana. Wszystkie byłyśmy świadome zamieszania jakie wywoła kampania, to było wkalkulowane - dodaje Klejnowska. Widać, że do polityki nadal ją ciągnie. Klejnowska polemizuje z kongresem kobiet, myśli nad organizacją kontr-kongresu, w którym mogłyby się odnaleźć przedstawicielki innych środowisk. Przyznaje też, że gdyby pojawiła się propozycja startu w wyborach samorządowych, poważnie by się nad nią zastanowiła. Chwali się wynikiem wyborczym w swoim rodzinnym mieście. Twierdzi też, że jest lojalna i jeśli miałaby wrócić do polityki, to tylko do PiS-u. - Nie chcę puszczać oka do prezesa, ale ten człowiek ma spójną wizję partii i państwa. A do tego pobudzić tłum, bo mało jest takich liderów, którzy tak elektryzują swoich wyborców. Oczywiście trzyma całość silną ręką, ale w PiS nie ma nikogo kto byłby w stanie go zastąpić - mówi Klejnowska.
Agencja Gazeta / Fot. Wojciech Olkunik Agencja Gazeta
3 Aniołki PiS daleko w polityce nie wzleciały. Żadna nie zdobyła mandatu. - Wciąż trzymamy się razem. Dwie dziewczyny nadal pracują w centrali partii, Sylwia Ługowska jest w biurze Witolda Waszczykowskiego w Łodzi, Olka Jankowska w Gdańsku w biurze SKOK-ów - wymienia Klejnowska. Niedawno aniołki wróciły z nowym projektem - uruchomiły portal "Pol(s)ka bez kompleksów". - My chcemy tym projektem i hasłem "Polska bez kompleksów" pokazać, że kontestujemy, nie zgadzamy się z tezą prof. Bartoszewskiego, "że Polska jest brzydką panną" i powinna łaskawie dziękować za to, co dostaje - tłumaczyła w czasie konferencji Anna Schmidt. Zabrakło wśród nich Magdaleny Żuraw, która wsławiła się antyfeministycznymi tekstami o tym, że "mądry mężczyzna jest chlubą kobiety, zaś jego wyższość intelektualna przyozdabia ją pełnym blaskiem". Żuraw niedawno poinformowała na swoim profilu na facebooku, że od pierwszego czerwca zaczyna pracę jako wolontariusz misji polskich ojców z Zakonu Kamilianów w Gruzji. Zajmuje się tam m.in. niepełnosprawnymi dzieciakami z biednych rodzin.
Agencja Gazeta / Fot. S3awomir Kaminski Agencja Gazeta
4 O byłej posłance SLD tabloidy donosiły w zeszłym roku, że spodziewa się drugiego dziecka i pracuje w spółdzielczym banku, którego szefem jest jej ojciec. Z polityki Błochowiak ostatecznie wycofała się dwa lata temu. Rezygnując z walki o mandat stwierdziła, że w ostatnich latach polityka stała się "pusta, plastikowa i związana z happeningami i eventami". Razem z nią zrezygnował też inny poseł SLD - ich romans był swojego czasu tematem numerem jeden w sejmowych kuluarach. Anita Błochowiak weszła do Sejmu w 2001 roku. Wybiła się w czasie komisji śledczej ds. afery Rywina, zastąpiła w niej Ryszarda Kalisza. Była autorką raportu przyjętego przez komisję. I aktywnie uczestniczyła w jej przesłuchaniach. To właśnie Błochowiak na stwierdzenie Adama Michnika, że "bikiniarze chodzili w kolorowych skarpetkach" odpowiedziała: "Mówi się, że pedały też" Później przeprosiła za to określenie. Swego czasu w badaniach firmy produkującej prezerwatywy - razem Sylwią Pusz i Martą Fogle, Błochowiak została wytypowana, jako najseksowniejsza kobieta w polskiej polityce.
Newspix / Herok
5 Miała 24 lat gdy wystartowała do Sejmu z list SLD. Szybko zyskała przydomek najmłodszej posłanki w kraju. Drugi raz dostała się do parlamentu w 2001. Ale trzy lata później odeszła z SLD do Socjaldemokracji Polskiej i w 2005 przegrała walkę o mandat. Przez chwilę pracowała jako radna sejmiku wielkopolskiego. W 2009 roku próbowała swych sił w wyborach do europarlamentu. Bezskutecznie. W styczniu 2010 roku oficjalnie rozstała się z polityką. Rozkręca własną firmę konsultingową.
Newspix / JACEK HEROK
6 Do polityki startuje też wiele kobiet, które wierzą, że atrakcyjny wygląd może im otworzyć drogę do sukcesu. A nawet cynicznie wykorzystują stereotypy. Katarzyna Lenart, studentka z Kiełczewic Dolnych w gminie Strzyżewice, zrobiła się sławna po spocie wyborczym, w którym się rozebrała. Kandydatka SLD zdobyła jedynie 500 głosów w wyborach do Sejmu 2011.
YouTube
7 Mamy maliny, róbmy dżem" – brzmiało hasło wyborcze Natalii Rodziewicz, kandydatki Ruchu Palikota do Rady Miasta w Elblągu. Dziewczyna stała pośmiewiskiem internetu po tym, gdy wypuszczono wywiad, w którym kandydatka opowiada o "dietetyce, metafizyce i medycynie holistycznej" i przekonuje, że człowiek sam może się uzdrowić.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję