Władysław Bartoszewski komentuje w "Fakcie" swoje kontrowersyjne wystąpienie podczas niedzielnej prezentacji komitetu honorowego kandydata PO na prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Reklama

"Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że zachowuję się bardzo powściągliwie w stosunku do tego, jak jestem traktowany przez niektóre środowiska. Chyba mówienie o <hodowcy zwierząt futerkowych> nie jest niczym złym? Przecież nie mówiłem, o kogo mi chodzi, a kandydatów w kampanii jest kilku" - pisze Bartoszewski.

Dalej jednak przyznaje, że jego słowa dotyczyły Jarosława Kaczyńskiego.

"A gdybym nawet miał mieć na myśli Jarosława Kaczyńskiego, to przecież ja przeciwstawiłem kwalifikacje na prezydenta (a nie na szefa partii) człowieka, który wychował pięcioro dzieci, w katolickiej, harcerskiej rodzinie, w której zasada "Bóg, Honor, Ojczyzna" była przewodnim motywem kształtowania charakterów. I te kwalifikacje przeciwstawiłem kwalifikacjom człowieka, który wychował kotka. To w moim przekonaniu nie jest kwalifikacja wystarczająca, by być ojcem narodu, skoro nie jest się ojcem rodziny" - ocenia Bartoszewski.

Reklama

>>> Kaczyński: Mój dziadek zawdzięcza Rosjaninowi życie