O zakończenie "wojny polsko-polskiej", solidarną politykę gospodarczą, wykorzystanie szansy na dobre stosunki z sąsiadami i budowanie pomyślności na prawdzie - także ws. katastrofy smoleńskiej - apelował w sobotę w Zakopanem lider PiS Jarosław Kaczyński. Akcentował, że - kiedy to on kierował rządem - rosły płace a spadało bezrobocie.
"To wezwanie kieruję do wszystkich uczestników życia publicznego - zakończmy polsko-polską wojnę. Ona nie przyniosła Polsce niczego dobrego, przyniosła bardzo wiele zła, bardzo wiele nieszczęścia. Polsce potrzebny jest wzajemny szacunek uczestników życia publicznego, rozmowa o polskich sprawach" - apelował prezes PiS.
Rzeczniczka sztabu Bronisława Komorowskiego Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) przyznaje, że wystąpienie J.Kaczyńskiego było utrzymane w "bardzo koncyliacyjnym tonie", ale podkreśla - ważne są czyny.
"W wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego bardzo dużo było zgody i koncyliacji, tylko to są na razie słowa. Stąd wypływa moja nieufność. Ja pamiętam jak wyglądały rządy Jarosława Kaczyńskiego, tej zgody nie było, dlatego chciałabym teraz zobaczyć, jak te słowa wyglądają w czynach. Jarosław Kaczyński był premierem dwa lata - pamiętamy jak funkcjonował. Czekam na to, jak będzie traktował przeciwników politycznych, jak będzie się odnosił do prób wspólnych reform. Teraz jest czas na długą obserwację" - powiedziała PAP Kidawa-Błońska.
To dobrze - powiedziała posłanka PO - że Jarosław Kaczyński uznał "za zakończony, nieudany" projekt IV RP. "Dobrze, że zgodził się z tym, co mówił Bronisław Komorowski na uroczystościach pogrzebowych w Krakowie, że czas zakończyć spory polsko-polskie. Dobrze, że uznał, iż polityka zagraniczna, jaką prowadzi rząd Platformy, powinna być dalej rozwijana" - zaznaczyła.
Kidawa-Błońska, odnosząc się do słów prezesa PiS o gospodarce powiedziała, że zapomniał, iż za jego rządów była na świecie koniunktura, a i tak - oceniła - "nie wykorzystał on w pełni ówczesnej szansy dla Polski".
"Jarosław Kaczyński mówi dzisiaj to, o czym od dawna mówią Bronisław Komorowski, Donald Tusk, o czym mówi Platforma. Więc jeśli miałabym wybierać między Bronisławem Komorowski a Jarosławem Kaczyńskim, to wolę Bronisława Komorowskiego, bo to jest oryginał" - powiedziała rzeczniczka sztabu Komorowskiego.
Czytaj dalej>>>
Według Marka Wikińskiego, pełniącego funkcję szefa sztabu wyborczego kandydata SLD na prezydenta Grzegorza Napieralskiego, hasło Kaczyńskiego "nie trzeba nam wojny polsko-polskiej" to oferta dla premiera Donalda Tuska, by nie popierał Bronisława Komorowskiego.
"W Zakopanem Jarosław Kaczyński złożył ofertę szefowi Platformy Obywatelskiej, premierowi Tuskowi hasłem: nie trzeba nam żadnej wojny polsko-polskiej, potrzebna jest rozmowa o Polsce. To jest sygnał dla Donalda Tuska: +Donek odpuść, jak ja będę prezydentem, to będziesz miał partnera do rozmowy o Polsce. Nie popieraj Komorowskiego+" - mówił poseł SLD.
W jego ocenie, wystąpienie Kaczyńskiego i przedstawione przez niego założenia polityczne były identyczne z tymi, które głosi kandydat PO na prezydenta. "Wszystko to, co powiedział prezes Kaczyński pasuje pod hasło Bronisława Komorowskiego +Zgoda buduje+" - powiedział Wikiński. "Właściwie różni ich teraz tylko to, że jeden ma wąsy, a drugi nie" - dodał poseł SLD.
"To takie wystąpienie <prawie jak PSL>" - ocenił w rozmowie z PAP przedstawiciel ludowców Janusz Piechociński. "Było nieźle skonstruowane warsztatowo, widać, że Jarosław Kaczyński jako kandydat na prezydenta, skręca do centrum. Chce być politykiem obliczalnym, silnie osadzonym w polskiej tradycji. Zresztą zbudował to swoje przemówienie na prostym schemacie: Martin Luther King miał sen, Donald Tusk - cud, a Jarosław Kaczyński ma marzenie" - powiedział.
Piechociński wytknął Jarosławowi Kaczyńskiemu, że wzywa do zakończenia wojen, "tak, jakby sam nie wydawał bitew i wojen swoim rzeczywistym czy urojonym przeciwnikom". "Kaczyński mówi o dialogu, porozumieniu, które przeciwstawia realizacji doktryn - czyżby to była krytyka IV RP?" - pytał.
"Każdy ma prawo do oceny, czy jest to trwała przemiana, ale niewątpliwie jest to oferta kierowana do wyborcy środka. Pytanie, czy to będzie skuteczne i czy nie straci wyborców na skrzydle. Po doświadczeniach ostatnich 20 lat uczestnictwa Jarosława Kaczyńskiego w polityce, pozostawiam wyborcom ocenę, czy to trwała oferta programowa, czy też tylko wylansowany na potrzeby wyborów prezydenckich model polityki umiaru, ładu i pojednania. Ale nawet, jeśli jest to zwrot taktyczny, to ja wolę takiego Jarosława Kaczyńskiego, który dystansuje się od własnego robienia polityki. Może być z tego jakaś wartość dodana" - powiedział Piechociński.