"Jego krzywe uśmiechy w czasie sadzenia drzewa nie zmienią faktu, że wewnątrz jest to człowiek przepełniony pretensjami do świata normalnych ludzi. Nie ma żony, dzieci, nie zbudował domu. Nie potrafi prowadzić samochodu, nie martwi się o debet na koncie. Wszystkie problemy zwykłych polskich rodzin są dla niego nieważne. Liczy się tylko powrót do władzy" - Janusz Palikot stosuje cios za ciosem w swoim najnowszym wpisie na blogu w Onet.pl.

Reklama

Lubelski poseł partii Donalda Tuska mocno się rozpędził i w ogóle nie oszczędza Jarosława Kaczyńskiego. "Dajcie mu władze, to was urządzi. Tyle, że teraz nie będzie już zmarnowania czasu na szukanie haków. Wrogów Prezesa najpierw się zamknie, potem się poszuka uzasadnienia. Wewnętrzny jad trawiący Kaczyńskiego wisi nad Polską. Jest znacznie bardziej niebezpieczny niż najwyższa fala powodziowa. Bo ona mija, a Kaczyński codziennie zaraża. I zagraża" - alarmuje Palikot.

Co tak bardzo rozsierdziło posła Platformy Obywatelskiej? Niedawna uwaga Kaczyńskiego pod adresem rządu przy okazji wizyty na terenach dotkniętych przez powódź. Palikot nie ukrywa oburzenia.

"Jarosław Kaczyński przemówił. Stwierdził, że gdyby był Premierem dałby więcej pieniędzy poszkodowanym przez powodzie mieszkańcom zalanych terenów. Uprościłby procedury. Pytanie dlaczego nie uprościł procedur w czasie dwóch lat rządów PiS i roku swojego premierowania. Może był zbyt zajęty szukaniem układu, zwalczaniem łże-elit, braniem doktorów w kamasze" - pisze poseł na blogu.

Według Palikota, fotel premiera, to ukochany mebel prezesa PiS.

"W swoich wystąpieniach, gdy chwali się, jak to IV RP była krajem miodem i mlekiem płynąca, zapomina dodać jedno. Nie jest Premierem, bo Polacy swoimi głosami odebrali mu jego ukochany urząd. To Polacy, a nie kosmici powiedzieli <nie> IV RP a’la Kaczyński. Wierzę, że i dzisiaj utrzymają go z dala od władzy" - pisze Palikot.

Zaraz też wyjaśnia, dlaczego jego zdaniem, tak się stanie: "Dlaczego? Bo polityka Kaczyńskiego wprowadziła nieznośny zaduch, powszechny strach i lęk przed bezpodstawnymi represjami ze strony Państwa. To, że część samorządowców boi się dzisiaj szybko rozdzielać przyznane przez rząd Tuska środki jest właśnie pozostałością tej epoki. Kontrolowania wszystkiego i wszystkich, konieczności produkowania podkładek pod każdą decyzję".