"Nie doceniłem takich ludzi jak prof. Staniszkis i polityki Rydzyka" - podkreśla Lech Wałęsa. Jego zdaniem, na wynik Jarosława Kaczyńskiego w 90 proc. złożył się wpływ mediów o. Tadeusza Rydzyka - Radia Maryja i Telewizji Trwam.
"Widać to szczególnie w Stanach Zjednoczonych, tam są naprawdę patrioci, ale jak usłyszeli od polityka Rydzyka, że to zdrada, że sprzedajemy się Niemcom, Europie, że Polska traci suwerenność, to oni w to uwierzyli" - dodał były prezydent.
Zdaniem Wałęsy, nie ma wielkich szans, aby zaapelować do wyborców lidera SLD Grzegorza Napieralskiego o zagłosowanie w II turze na Komorowskiego.
"Politycy książkowi uważają, że tak można przełożyć głosy. Polacy podejmują decyzje indywidualnie. Żadne apele i prośby nie będą jednak skuteczne, dlatego ja bym tego nie robił. Róbmy swoje, demaskujmy demagogów i populistów, pokazujmy ich absurdy i to wystarczy, aby rozsądni ludzi wybrali rozsądnych ludzi" - ocenił Wałęsa.
Były prezydent zaapelował do wyborców przed II turą, aby byli odpowiedzialni.
"Widzicie, co się dzieje. Pamiętajcie, że takie charaktery, jak Kaczyński, nie zrobią porozumienia z Rosją, ani z innymi sąsiadami. Przecież oni (Kaczyńscy) mieli szansę robić i co robili? Wymachiwali tylko szabelką. A tu trzeba negocjacji, kompromisu, mądrości i taktyki, a nie jakiegoś pohukiwania" - dodał Wałęsa.
Według danych Państwowej Komisji Wyborczej, Bronisław Komorowski otrzymał w I turze wyborów prezydenckich 41,22 proc. głosów, a Jarosław Kaczyński 36,74 proc.