Gdyby wróciła ustawa o zoz-ach, to Bronisław Komorowski jako nowy prezydent podpisze ją, a ja ją zawetuję - mówił przed sądem Jarosław Kaczyński.

Reklama

Sąd Okręgowy w Warszawie rozpatruje sprawę Bronisław Komorowski - Jarosław Kaczyński, dotyczącą prywatyzacji służby zdrowia. Dziś zeznania złożył kandydat PiS na prezydenta. Jutro ma zeznawać kandydat PO.

Kaczyński nie zgodził się z argumentacją strony przeciwnej, że ustawa o zoz-ach miała "uporządkować" sytuację w służbie zdrowia, a nie umożliwiać jej prywatyzację. Ocenił, że każdy, kto nie opowiada się jednoznacznie przeciwko tej ustawie, jest za prywatyzacją służby zdrowia.

Zapewnił, że gdyby ta zawetowana przez Lecha Kaczyńskiego ustawa miała powrócić, to on - jako przyszły prezydent - zawetuje ją. Ocenił jednocześnie, że ta sama ustawa zostałaby podpisana przez Komorowskiego. Jak dodał, był o tym przekonany również w Lublinie, kiedy wygłosił słowa, za które został pozwany.

Reklama

Sędzia pytała Kaczyńskiego, jak rozumie słowo prywatyzacja. Ten odparł, że na dwa sposoby: jako podległość regułom kodeksu handlowego, albo jako przejmowanie własności szpitali (częściowo lub w całości) przez podmioty prywatne. Zaznaczył, że prywatyzacja nie musi w jego ocenie oznaczać wprowadzenia płatnej służby zdrowia, oznacza natomiast "inne reguły jej funkcjonowania". Wskazał, że prywatyzowanie szpitali prowadziło niejednokrotnie do zamykania nierentownych oddziałów, np. pediatrii.

Odpowiadając na pytanie sądu, Kaczyński powiedział też, że on sam leczy się w ramach publicznej służby zdrowia, podobnie jak jego matka.

Kaczyński podkreślił też, że Komorowski jest "bardzo wpływowym" politykiem swojej partii, zatem, gdyby miał inne niż jego partia stanowisko w sprawie służby zdrowia, to miałby możliwość, aby to dobitnie wyrazić.

Zaznaczył też, że Komorowski wyrażał już - w sprawach innych niż służba zdrowia - stanowisko odmienne od stanowiska partii. Przypomniał w tym kontekście, że Komorowski głosował przeciwko ustawie o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, w przeciwieństwie do swojego klubu.