Dlatego przypomina koncepcję dużych miast jako lokomotyw rozwoju przywołaną przez Michała Boniego w programie Polska 2030.
– Rozstrzyga się spór między dwiema wizjami rozwoju Polski: koncentracji środków w największych ośrodkach, by stąd dopiero przepływały do innych ośrodków, albo naszej koncepcji polityki zrównoważonego rozwoju – mówił wczoraj Kaczyński na wiecu samorządowym w Lublinie. I zapowiedział obronę pieniędzy dla mniejszych ośrodków. Dla większych także ma ofertę. Do niektórych miałyby trafić centralne instytucje, np. do Lublina nowa Agencja Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa, a Trybunał Konstytucyjny do Łodzi. Jak uzasadniał lider PiS, trybunał potrzebuje dobrego zaplecza naukowego, a poziom wydziału prawa w Łodzi jest wyższy niż w Warszawie.
Jednak podstawowym hasłem kampanii PiS jest rozwój – będzie możliwy, kiedy samorządy będą wspierały przedsiębiorczość. I kiedy będą środki na inwestycje.
– Wiem, że straszeni jesteśmy zadłużeniem, ale musimy mieć pieniądze na skorzystanie ze środków unijnych – mówił Kaczyński, proponując nie tylko zaciąganie pożyczek, ale także wypuszczanie przez samorządy obligacji.
W trakcie kampanii PiS ma powołać akademię samorządową, która ma uczyć, jak ułatwiać powstawanie małych firm. Kolejnym punktem ma być wzmocnienie władzy wójtów czy burmistrzów, ale kosztem ograniczenia możliwości pełnienia tych funkcji przez dwie kadencje i wzmocnienia lokalnych mediów, by mogły skutecznie kontrolować samorządy.
W tej ostatniej sprawie prezes PiS proponuje powołanie agendy na wzór Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, która zajęłaby się wspieraniem lokalnych mediów. Pieniądze na to miałby pochodzić z opłat od mediów centralnych. – Niech Michnik trochę zapłaci. Niech płacą Walter, Solorz i inni potentaci, i niech dzięki temu będą pieniądze na wsparcie małej radiostacji, tygodnika, dziennika – mówił Kaczyński zagłuszany brawami zwolenników.