"Platforma ma nieznacznie lepszy wynik niż cztery lata temu, właściwie jednak utrzymała stan posiadania i nie może rządzić samodzielnie. PiS poniósł porażkę, zauważalnie zmniejszając liczbę mandatów. SLD utrzymuje się na trzeciej, mocnej pozycji, ale jego problemem jest to, że wciąż nie idzie znacząco w górę" - ocenił we wtorek politolog z Uniwersytetu Śląskiego, dr Tomasz Słupik.

Reklama

W 48-osobowym sejmiku nowej kadencji PO uzyskała 22 mandaty (wobec 21 w poprzedniej kadencji), PiS - 11 (wobec 16), SLD - 10 (wobec 8 Lewicy i Demokratów sprzed czterech lat), a PSL - 2 (wobec 3). Nowym ugrupowaniem w sejmiku jest RAŚ, który uzyskał poparcie blisko 8,5 proc. wyborców wobec ok. 4,3 proc. przed czterema laty. Oznacza to, że komitet dwukrotnie poprawił swój wynik.

Według Słupika wynik RAŚ to rodzaj "czerwonej kartki dla dużych partii", w miejsce których na poziomie miast czy regionów coraz częściej wchodzą lokalne ruchy obywatelskie, mogące liczyć na poparcie wzrastającej liczby wyborców. Jego zdaniem, ostatnie lata na Śląsku przyniosły dobry klimat dla śląskości, regionalnej kultury, tradycji i dziedzictwa, skutkujący swoistym "górnośląskim przebudzeniem".

Pod względem skali poparcia wynik PO - 33,66 proc. jest zbliżony do tego sprzed czterech lat (33,26 proc.), wynik PiS - 20,76 proc. - gorszy (25 proc.), a wyniki lewicy i PSL lepsze. SLD otrzymało poparcie 16,42 proc. wyborców (wobec 15,29 proc.), a PSL - 7,11 (wobec 5,19 proc.).

W ocenie politologa nie ma bezpośredniego przełożenia między wynikami wyborów samorządowych i parlamentarnych. Gdyby jednak porównać procentowe wyniki poparcia dla poszczególnych partii, widać, że w stosunku do głosowania z 2007 r. w woj. śląskim, największe z nich straciły. Lepszy jest wynik SLD i PSL, gorszy PO i PiS.

W wyborach parlamentarnych procentowe poparcie dla PO w sześciu okręgach wyborczych w woj. śląskim wahało się od 40 do blisko 50 proc., w obecnych wyborach do sejmiku - 33,66 proc. PiS uzyskiwał w wyborach do Sejmu poparcie między ok. 25 a ponad 36 proc., teraz ponad 20 proc. Na PSL głosowało w wyborach parlamentarnych w śląskich okręgach od 3,3 do blisko 10 proc., obecnie 7,1 proc. SLD w wyborach do Sejmu zyskiwało od ok. 12 do 21,6 proc. poparcia, teraz blisko 16,5 proc.



Reklama

Wynik RAŚ, którego radni zadebiutują w sejmiku, dla śląskich politologów nie jest zaskoczeniem. Wejście kandydatów tego ugrupowania do regionalnego parlamentu już wiosną tego roku prognozowali politolodzy z Uniwersytetu Śląskiego - dr Słupik i dr Małgorzata Myśliwiec. Z ich badań wynikało, że Ruch może liczyć na ok. 9,5 proc. poparcia; uzyskał prawie 8,5 proc. W niektórych miastach RAŚ jest trzecią siłą po PO i PiS, w innych plasuje się za SLD.

W poprzedniej kadencji w sejmiku woj. śląskiego dochodziło do roszad personalnych. Powołany na początku kadencji marszałek, Janusz Moszyński, po wewnątrzpartyjnym konflikcie odszedł z PO. Po jego odwołaniu stworzono zarząd na mocy tzw. technicznego porozumienia PO, SLD i PSL. Jak nieoficjalnie mówią działacze tych partii, wszystko wskazuje na to, że również w nowej kadencji przedstawiciele tych ugrupowań będą tworzyć zarząd.

Nieoficjalnie PAP ustaliła w kilku źródłach w PO, że w sejmiku bardzo prawdopodobna jest koalicja Platformy, SLD i PSL, która mogłaby liczyć na 34 mandaty. Na marszałka województwa typowany jest obecny wicewojewoda śląski Adam Matusiewicz, choć - według innych źródeł - na stanowisku może też pozostać dotychczasowy marszałek Bogusław Śmigielski (obaj PO).

Jak powiedział jeden z rozmówców PAP, w zarządzie województwa prawdopodobnie pozostaną jego dotychczasowi członkowie: Mariusz Kleszczewski z PO i Zbyszek Zaborowski z SLD; nowym członkiem mógłby być przegrany kandydat na prezydenta Katowic Arkadiusz Godlewski (PO). Wśród kandydatów do zarządu wymienia się również radnego Grzegorza Wolnika z PO oraz dotychczasowego członka zarządu Piotra Spyrę (PO).

Do prezydium sejmiku mieliby wejść przedstawiciele PSL: lider śląskich ludowców Marian Ormaniec lub szef kółek rolniczych Władysław Serafin.