"Mam nadzieję, że 10 kwietnia nie przejdzie do historii jako dzień takiej narodowej złości tylko jako dzień pamięci po ofiarach (...) Prezydent myśli o tym, aby wrak po powrocie do Polski stał się kluczowym elementem takiego monumentu, który będzie upamiętniał ofiary katastrofy" - powiedział we wtorek Tusk w Polsat News.
Wrak Tu-154M - który 10 kwietnia 2010 r. rozbił się pod Smoleńskiem - nadal znajduje się na terytorium Rosji. Szczątki samolotu są dowodem w śledztwach prowadzonych przez rosyjską i polską prokuratury. Trwa też dyskusja, co zrobić z wrakiem po zakończeniu tych śledztw.
O zwrot wraku polska prokuratura wystąpiła już w pierwszym wniosku o pomoc prawną, skierowanym do strony rosyjskiej wkrótce po katastrofie. W końcu stycznia tego roku wniosek ten został ponowiony. "Chcemy sprowadzić do kraju ten samolot w całości, łącznie z ostatnią śrubką" - mówił w styczniu prokurator generalny Andrzej Seremet.
Przez wiele miesięcy wrak Tu-154M pozostawał w dyspozycji Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), który przygotowywał własny raport dotyczący okoliczności i przyczyn katastrofy smoleńskiej. Ustalenia MAK zostały zaprezentowane w pierwszej połowie styczna. Wówczas też dowody rzeczowe będące w gestii Komitetu, m.in. wrak samolotu, zostały przekazane rosyjskiej prokuraturze.
Strona rosyjska pod koniec ubiegłego roku, jeszcze przed zakończeniem prac przez MAK, informowała Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie, że planuje przeprowadzić własne badania i ekspertyzy dotyczące wraku. Szczątki samolotu będą więc mogły zostać przekazane do Polski dopiero po zakończeniu pracy przez rosyjską prokuraturę.
Wrak będzie musiała zbadać w kraju także polska prokuratura. "Instytucją, którą jest odpowiedzialna z oczywistych względów za ściągnięcie szczątków samolotu do Polski, jest prokuratura. Nie na zasadzie obowiązku, ale prokuratura musi mieć pierwszeństwo w dysponowaniu szczątkami. To przedsięwzięcie trudne pod każdym względem, ale nie mamy wątpliwości z prokuratorem Seremetem, że - po pierwsze - wrak sprowadzimy tak szybko, jak to możliwe, po drugie - prokuratura będzie prowadziła badania wraku tak szybko, jak to możliwe, żeby nie przeciągać tego przedsięwzięcia" - mówił w grudniu premier.
Tusk mówił w grudniu, że rząd zapewni wszystkie niezbędne warunki finansowe, organizacyjne, logistyczne, żeby przeniesienie wraku do Polski odbyło się sprawnie i godnie. Szef rządu zaznaczał wtedy, że chciałby, aby wrak Tu-154M znalazł się w Polsce jeszcze przed rocznicą 10 kwietnia.
Na początku grudnia minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski wskazywał, że najlepszą lokalizacją dla wraku po jego sprowadzeniu byłaby Cytadela Warszawska. "Tam ma być Muzeum Wojska Polskiego przeniesione z Muzeum Narodowego, tam ma być Muzeum Katyńskie i jest tam bardzo dużo miejsca, aby taką lokalizację wyznaczyć. Ale docierają do mnie jeszcze inne propozycje i nie chcę ich w tej chwili ani odrzucać, ani weryfikować" - mówił wtedy Zdrojewski.
O tym, że Cytadela mogłaby być najwłaściwszym miejscem upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej i umieszczenia wraku mówił też szef MON Bogdan Klich. Przypomniał, że dowództwo wojsk lądowych zostanie z Cytadeli wyprowadzone w 2012, a znajdzie się tam wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej.
Wśród bliskich rodzin kwestia ta wywołuje podzielone opinie. Według Beaty Gosiewskiej, wdowy po Przemysławie Gosiewskim wrak TU-154 powinien stać się eksponatem w miejscu upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej.
Izabella Sariusz-Skąpska, córka Andrzeja Sariusz-Skąpskiego, prezesa Federacji Rodzin Katyńskich, mówiła z kolei, że wrak samolotu nie powinien być wystawiany na widok publiczny, tylko powinien być przetopiony. "Tragedia smoleńska jest strasznym wydarzeniem. Nie wyobrażam sobie tego jako eksponatu" - zaznaczała.