W czasie dwugodzinnej uroczystości odbył się apel poległych, ułożono krzyż z biało-czerwonych zniczy, odśpiewano Rotę i "Boże coś Polskę". Domagano się wyjaśnienia okoliczności katastrofy przez międzynarodową komisję i zaapelowano o podpisywanie się pod petycją w tej sprawie. Ofiary uczczono minutą ciszy.

Reklama

Przemawiając do zebranych, założyciel PWWB Marek Laskiewicz powiedział, że katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem nie była wypadkiem, lecz była zaaranżowana z zimną krwią, i oskarżył Rosjan o dezinformację.

Według niego dochodzeniem w sprawie okoliczności katastrofy powinna zająć się komisja wojskowa. Mówił też, że nie powinno ono być prowadzone na podstawie konwencji chicagowskiej, do której zresztą i tak się nie stosowano.

Laskiewicz jest przekonany, że wieża kontroli lotów systematycznie wprowadzała załogę w błąd co do odległości od pasa startowego. Mówił, że piloci próbowali podejść do lądowania tylko raz, a nie cztery razy, jak ogłosili Rosjanie, oraz że zrezygnowali z podejścia do lądowania, ale samolot odmówił posłuszeństwa.

Oświadczył też, że nie jest prawdą, jakoby gen. Andrzej Błasik, dowódca lotnictwa, wywierał na pilotów presję. "Nie ma dowodów, że w ogóle był w kabinie pilota, a sugerowanie, iż był pijany, jest nie do pomyślenia, zważywszy że jechał upamiętnić ofiary Katynia" - mówił.

Laskiewicz uznał Rosję za zagrożenie dla świata i samej siebie, ponieważ jego zdaniem jest to kraj w fazie ekspansji.

Małgorzata Piotrowska z Klubu "Gazety Polskiej" mówiła o tragedii rodzin, które nie tylko straciły bliskich, ale nie mają pewności, czy trumny, które im wydano, rzeczywiście zawierają ich szczątki (były zaplombowane - PAP); Rosjanie nie wydali też protokołów sekcji zwłok. Dodała, że szefowa MAK badającej okoliczności katastrofy była generałem KGB.

Reklama



"Wiele trudnych, tajemniczych i bolesnych aspektów sprawy czeka wciąż na wyjaśnienie. To, że dziś jesteśmy tutaj, jest wyrazem naszego dążenia do prawdy" - powiedziała.

U cokołu kolumny Nelsona umieszczono zdjęcia ofiar katastrofy. Na plakatach były zdjęcia prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii, biało-czerwone flagi przybrano kirem. Porządku pilnowały osoby w białych podkoszulkach z napisem "Smoleńsk 10-4-10".

Zjednoczenie Polskie - największa organizacja polonijna w W. Brytanii - w oświadczeniu podpisanym przez rzecznika prasowego zdystansowało się od tej inicjatywy.