Dziennika "Izwiestia" napisał, że polska strona wnioskuje o 100 tys. mkw., tak by w Smoleńsku mogły stanąć m.in. pomnik Lecha Kaczyńskiego, kaplica oraz muzealna ekspozycja.

Reklama

"Izwiestia" jest pismem szczególnym. Należy ten głos traktować jako głos płynący ze środowisk rządowych - przekonuje w Radiu ZET Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości. I jednym tchem dodaje: Nie mam wątpliwości, że Rosjanie od dłuższego czasu prowokują wewnętrzne konflikty w Polsce wokół katastrofy smoleńskiej.

Przekonuje przy tym, że tezy przedstawiane przez zespół Antoniego Macierewicza - według niego na pokładzie prezydenckiego tupolewa doszło do dwóch wybuchów - nie znajdują żadnego potwierdzenia w ustaleniach najwybitniejszy polskich ekspertów.

Nie jestem znawcą duszy Antoniego Macierewicza, ale nawet jeśli ma szlachetne intencje, to to co robi nie przybliża nas ani do znalezienia pełniejszej prawdy o katastrofie smoleńskiej, ani do pojednania polsko-polskiego - mówi Jarosław Gowin.

Podkreśla przy tym, że nie oczekiwał, że w dwa-trzy lata uda się ustalić wszystkie szczegółów i jeszcze je zweryfikować. Zastrzegł jednak, że jego zdaniem raport komisji Millera jest trafny.

Wersja o zamachu w Smoleńsku jest tezą najbardziej radykalnych polityków Prawa i Sprawiedliwości, ale nie ma ona żadnych podstaw - mówi. Nie widzę, kto miałby skorzystać na zamachu. Lech Kaczyński prowadził mądrą, moim zdaniem, politykę wschodnią, która była nie w smak Rosjanom, ale w ich interesie leżało spokojne czekanie na wynik wyborów prezydenckich. Bo nikt nie ma wątpliwości, że Lech Kaczyński tych wyborów by nie wygrał - uważa także.

Minister sprawiedliwości zapytany z kolei ogrę Tuska z Putinempolegającej na rozdzieleniu wizyt 7 i 10 kwietnia 2010 roku, zaprzecza, by w ogóle miała ona miejsce.

To jest absolutnie nieprawda. Z dzisiejszej perspektywy wiadomo, że była cała seria niedobrych wydarzeń w konflikcie między moim obozem politycznym, Platformą Obywatelską, a obozem politycznym, który reprezentował Lech Kaczyński. Doszło do zbyt głębokiego konfliktu, ale to nie uprawnia insynuacji, że był po stronie PO i PSL jakikolwiek element gry z Rosjanami - podkreśla.