O pierwszej połowie meczu w Bloemfontein można byłoby zapomnieć, gdyby nie sytuacja z 39. minuty. Wówczas błąd obrony Kamerunu wykorzystał pomocnik CSKA Moskwa Keisuke Honda i z bliska wpakował piłkę do siatki.
Wcześniej na boisku nie działo się nic ciekawego. Kameruńczycy sprawiali wrażenie źle przygotowanych fizycznie. Grali bardzo wolno, schematycznie, z reguły podawali do najbliżej stojącego kolegi. Japończycy również nie kwapili się z atakami, dlatego kibice byli świadkami pokazu antyfutbolu.
Dopiero gol Hondy w końcówce pierwszej połowy sprawił, że po przerwie doszło do kilku ciekawych sytuacji. W 49. minucie niewidoczny wcześniej Samuel Eto'o przypomniał, dlaczego uchodzi za jednego z najgroźniejszych napastników świata. Piłkarz Interu Mediolan minął trzech rywali, wbiegł w pole karne, ale po jego świetnym podaniu Eric Choupo-Moting strzelił ponad bramkę.
Przez kolejne minuty Kameruńczycy wciąż posiadali przewagę, jednak grali tak jak w pierwszej połowie. Nic dziwnego, że Japończycy nie mieli żadnych problemów z rozbijaniem ich anemicznych ataków. Słabi kondycyjnie zawodnicy Paula Le Guena byli zdecydowanie wolniejsi od ruchliwych przeciwników.
Po raz drugi kameruńscy kibice poderwali się z miejsc w 86. minucie, gdy Stephane Mbia trafił z około 30 metrów w poprzeczkę. Desperackie ataki afrykańskich piłkarzy w końcówce nie przyniosły żadnego efektu.
Porażka postawiła "Nieposkromione lwy" w bardzo trudnej sytuacji. Ich kolejni rywale w grupie E - Holandia i Dania - prawdopodobnie zawieszą poprzeczkę znacznie wyżej niż Japonia.
Składy:
Japonia: Eiji Kawashima - Yuki Abe, Yuji Nakazawa, Tulio Tanaka, Yuichi Komano - Daisuke Matsui (69. Shinji Okazaki), Yuto Nagatomo, Yasuhito Endo, Keisuke Honda, Makoto Hasebe (88. Junichi Inamoto) - Yoshito Okubo (82. Kisho Yano).
Kamerun: Hamidou Souleymanou - Stephane Mbia, Sebastien Bassong, Nikolas N'Koulou, Benoit Assou-Ekotto - Jean Makoun (75. Geremi), Eyong Enoh, Pierre Webo, Joel Matip (63. Achille Emana) - Samuel Eto'o, Eric Choupo-Moting (75. Mohamadou Idrissou).