Ataku izraelskiego na irańskie instalacje atomowe nie można wykluczyć, co oznacza, że Ameryka musi być gotowa na wojnę z Iranem - ostrzega komentatorka "Washington Post" Anne Applebaum.

Reklama

Przyznaje ona, że scenariusz taki nie jest zbyt prawdopodobny, gdyż Izrael ma wątpliwości co do skuteczności ewentualnego ataku, zdaje sobie sprawę, jakie mogą być konsekwencje, i na razie doszedł widocznie do wniosku, że się on nie opłaca. Uważa jednak, że "w pewnym momencie ta kalkulacja może się zmienić".

"Ponieważ Amerykanie często zakładają, że wszyscy postrzegają świat tak jak oni, warto przypomnieć rzecz oczywistą: wielu Izraelczyków uważa irański program nuklearny za sprawę życia lub śmierci. Perspektywa nuklearnego Iranu nie jest odległym zagrożeniem. Jest ona rozumiana bezpośrednio w kontekście prowokacyjnych ataków irańskiego prezydenta na prawo Izraela do istnienia i jego publicznego poparcia dla historyków negujących holokaust" - pisze autorka.

Ostrzega następnie, że ewentualny nalot izraelski na irańskie instalacje atomowe oznaczałby wojnę USA z Iranem.

"Gdyby się to zdarzyło, po telefonie od izraelskiego premiera nastąpiłby odwet (irański), skierowany częściowo na nas, nasze wojska w Iraku, nasze okręty na morzu. Nie chcę, by to się zdarzyło, ale chcę, byśmy byli przygotowani, jeśli się zdarzy" - czytamy w artykule.

"Mam nadzieję, że ta administracja jest gotowa, militarnie i psychologicznie, nie na wojnę z wyboru, lecz na niechcianą wojnę z konieczności" - konkluduje Applebaum.