"Jeśli PVV otrzyma taki sam wynik w skali kraju jak w Almere (22 proc. głosów), bardzo trudno będzie utworzyć koalicję rządową bez Geerta Wildersa" - mówi DGP Andre Krouwel z Holenderskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w Amsterdamie. "Chadecko-wolnościowa koalicja - wzorem konserwatystów w Austrii - doprowadzi do zasadniczej zmiany programu gospodarczego Holandii" - dodaje Krouwel.

Reklama

Dwa tygodnie temu kierowany przez chadeka Jana Petera Balkenendego rząd rozpadł się, bo pozostająca do tej pory w koalicji z prawicą Partia Pracy odmówiła zgody na utrzymanie holenderskich wojsk w Afganistanie. Również po wyborach Balkende może być trudno utworzyć rząd z dotychczasowym partnerem. W Almere Partia Pracy otrzymała zaledwie 18 proc. głosów a w Hadze, zdobywając 10 mandatów, z trudem pokonała PVV (8 mandatów). Pozostaje Wilders.

W manifeście zatytułowanym "Klarowne wino" (Klare Wijn) Wilders rzeczywiście zawarł radykalne sposoby ożywienia gospodarki kraju. Ich realizacja oznaczałaby de facto porzucenie systemu państwa opiekuńczego. Chodzi przede wszystkim o radykalne ograniczenie podatków. Wilders chce także zlikwidować minimalną pensję i większość subwencji dla rodzin wielodzietnych. Zamierza również obniżyć subwencje państwowe dla przedsiębiorstw. "Moim największym wzorem politycznym jest Margaret Thatcher" - przekonuje kontrowersyjny polityk, którego nawet konserwatywny brytyjski dziennik Daily Telegraph uznaje za skrajnie prawicowego.

Realizacja ultraliberalnego planu gospodarczego PVV oznaczałaby także zmiany w polityce wobec Unii. Wilders chce zmniejszyć o "wiele miliardów euro rocznie" składkę Holandii do budżetu UE. Dziś, obok Niemiec i Wielkiej Brytanii, Holandia należy do największych płatników netto do wspólnego budżetu "27". Przywódca Partii Wolności zamierza także wprowadzić absolutny zakaz dalszego poszerzenia Unii. Miałby on uderzyć przede wszystkich w Turcję.

Choć Holandia z trudem przełamuje recesję, bezrobocie w kraju pozostaje na najniższym poziomie w całej UE (4,2 proc. osób w wieku produkcyjnym w styczniu). Dlatego zdaniem Johna Tylera z holenderskiego radia publicznego to przede wszystkim antyimigracyjne hasła, a nie program gospodarczy powodują, że poparcie PVV w sondażach szybko rośnie. O ile w zeszłorocznych wyborach do europarlamentu ugrupowanie Wildersa otrzymało 15 proc. głosów, to zdaniem agencji badania opinii publicznej Maurice de Hond teraz popiera go 22 proc. Holendrów.

W 16-milionowej Holandii żyje już ok. jednego miliona muzułmańskich imigrantów. Wilders proponuje m.in. wprowadzenie zakazu dalszego osiedlania się przyjezdnych, budowy meczetów i zakazu sprzedawania Koranu. Z powodu swoich radykalnych poglądów i groźby zamachu przywódca PVV żyje pod stałą ochroną.