Krew może zalać człowieka, kiedy kupiony za ciężkie pieniądze komputer pokładowy z GPS w samochodzie pokazuje złą trasę. Boli szczególnie, kiedy próbujemy się przebić w wakacje przez obce, zatłoczone miasto. A najgorsze, że system nawigacji satelitarnej kłamie z premedytacją.

"GPS działa w dwóch wersjach - jest dostęp standardowy dla odbiorców cywilnych oraz precyzyjny - dla amerykańskiej armii" - potwierdza płk Piotr Zieliński z Akademii Obrony Narodowej.

Reklama

Odbiór sygnału z satelitów urządzeniem kupionym w zwykłym sklepie obarczony jest programowym błędem. Może on wynosić kilka, ale i kilkaset metrów. Komputer w Pentagonie losowo wprowadza błędy w odczycie w różnych miejscach na świecie, a czasami w tym samym momencie na całej kuli ziemskiej. Wszystko po to, żeby zmylić ewentualnych terrorystów, którzy chcieliby odpalić rakietę. W terminologii wojskowej nazywa się to Selective Availability.

To jednak nie koniec kłopotów, które może spowodować to urządzenie. Jeśli masz ciężką nogę i zdarza Ci się nadepnąć mocniej na pedał gazu, to stare wersje GPS przestaną działać po przekroczeniu 160 km/h. Te najnowsze przy prędkości... 1665 km/h, ale to już zmartwienie pilotów.