Zginęli pracownicy kancelarii prawnej na 38 piętrze wieżowca. Napastnik przemycił rewolwer w papierowej kopercie. Musiała być mocno wypchana, a mimo to ochrona budynku niczego nie zauważyła. Mężczyzna kajdankami skuł drzwi do kancelarii prawnej. I otworzył ogień. Zabił trzy osoby. A potem sam zginął.

Reklama

Bo natychmiast zostali wezwani antyterroryści. Do zamkniętego biura dostali się innym wejściem. Oni nie patyczkują się z uzbrojonymi napastnikami. Zastrzelił go snajper, kiedy mężczyzna trzymał na muszce swojego rewolweru jeszcze jedną osobę. I w ten sposób komandos uratował jej życie.

Kancelaria, do której wtargnął napastnik, zajmuje się prawem patentowym. Według policji, mężczyzna znał osoby, do których strzelał. Ale dlaczego to zrobił? Czy miał z nimi jakieś porachunki? Na razie nie wiadomo. Ale strzelanina wywołała poruszenie w całym Chicago. Bo wieżowiec, gdzie rozegrał się dramat, stoi w samym centrum miasta.