Najbardziej to głosowanie nie podoba się Gruzinom. Władze w Tbilisi ostro zaprotestowały, bo uważają, że Abchazja to wciąż część jej terytorium. Zresztą tej republiki nie uznaje żaden kraj na świecie. Oficjalnie nie zrobiła tego nawet Rosja, choć Gruzja oskarża Moskwę o wspieranie abchaskich separatystów.
Uprawnionych do głosowania jest 130 tysięcy mieszkańców tego regionu. A dzisiejsze wybory to - jak oświadczył prezydent Abchazji Siergiej Bagapsz po wrzuceniu głosu do urny - "krok na drodze do niepodległości".
Abchazja oderwała się od Gruzji po wojnie w latach 1992-1993. Według specjalistów, w tej republice swoje kryjówki mogą mieć terroryści.