Dane statystyczne są alarmujące - z roku na rok ginie coraz więcej dziennikarzy. W ubiegłym roku zabito ich aż 167 - najwięcej w ich własnych ojczyznach. Ponad połowę zastrzelono, znaczna część zginęła w wybuchach, innych pobito na śmierć. Niektórzy byli torturowani i sztyletowani. Najokrutniejszą śmiercią ginęli ci, którym zbrodniarze obcinali im głowy. Większość z zabitych była etatowymi pracownikami mediów, tylko 9 proc. cieszyło się niezależnością.
Zdecydowanie najwięcej ludzi mediów zginęło w Iraku - aż 138 osób. Ale tam sytuacja się poprawia. Najgorzej jest w Rosji, gdzie z roku na rok ginie coraz więcej dziennikarzy. Ostatnio zginął tam Iwan Safronow, który pisał o sprawach wojska dla magazynu "Kommersant". Mężczyzna spadł z okna na piątym piętrze. Jego koledzy podejrzewają, że to nie był wypadek. W ubiegłym roku najgłośniejsze było zastrzelenie Anny Politkowskiej, która pisała o zbrodniach Rosjan na wojnie w Czeczenii.
Od czasu, gdy do władzy w Rosji doszedł Władimir Putin, w kraju zginęło 13 dziennikarzy. Dotąd nie ukarano sprawców żadnej ze zbrodni. W ciągu 10 lat tajemniczy zabójcy w Rosji pozbyli się 88 niewygodnych i nazbyt dociekliwych dziennikarzy. W czołówce najbardziej niebezpiecznych krajów znalazła się jeszcze Kolumbia z 72 zabitymi ludźmi mediów.
Raport na temat śmierci dziennikarzy ogłosił Instytut Bezpieczeństwa Informacji z Brukseli.