Wąska grupa zamożnych i dobrze wykształconych Hindusów opływa w dostatki. Mieszkają w wygodnych, pięknych domach, z własną służbą. Robią zakupy w centrach handlowych, jeżdżą luksusowymi terenówkami, nierzadko ich dzieci studiują za granicą, w najbardziej elitarnych uczelniach.

Reklama

Tymczasem olbrzymia większość narodu cierpi głód - dwie trzecie mieszkańców Indii żyje za mniej niż dwa dolary dziennie (sześć złotych). Tylko w stanie Bihar 40 proc. społeczeństwa wegetuje poniżej granicy ubóstwa. Nie ma wody bieżącej, tylko co dziesiąty mieszkaniec wsi ma elektryczność, drogi są w fatalnym stanie.

Ludzie żyją w lepiankach, palą wysuszonym łajnem, a wół pociągowy i drewniany rydel to ciągle podstawowe pomoce hinduskiego rolnika. W tak żyjących rodzinach młodzi nie mają żadnych perspektyw. Nie uczą się, bo muszą ciężko pracować, by zarobić na suchy ryż.

Indyjska gospodarka rozwija się w zawrotnym tempie - 8 proc. w skali roku. I ma szansę, by jeszcze przyspieszyć. Ale skorzystają na tym tylko ci, którym już jest dobrze - wykształceni i bogaci. Biedni nadal będą głodować.

Reklama