Na domiar złego, gdy był już w Wiedniu, jedna z opozycyjnych gazet oskarżyła jego współpracowników o wyprowadzenie z Rosji miliardów dolarów. "Wizyta po raz pierwszy postawiła Austrię w trudnej sytuacji. Przez parę lat otworzyły nam się oczy i coraz bardziej widzimy, że Rosja nie rozwija się we właściwym kierunku. Do tej pory mówiliśmy z nią głównie o gospodarce i to był błąd" - mówi DZIENNIKOWI wiedeński politolog Paul Luif.

Reklama

Gdy wczoraj Putin z małżonką spotykali się z prezydentem Austrii Heinzem Fischerem, policja zatrzymała duńskiego karykaturzystę. Mężczyzna oblepiał Wiedeń plakatami, na których Putin oskarżany był o morderstwa niepokornych dziennikarzy, w tym zastrzelonej w ubiegłym roku Anny Politkowskiej. "Czy to Putin kazał ich zabić?" - retorycznie pytały plakaty.

Putin nie lubi podobnej atmosfery. W ubiegłym tygodniu próby poruszania tematyki praw człowieka na szczycie Rosja - UE spowodowały, że rosyjski prezydent zamienił go niemal w ring bokserski. Atakował Polskę i Estonię, złośliwie traktował zaprzyjaźnione do tej pory Niemcy, a jego dziennikarze wzięli pod ostrzał kanclerz Angelę Merkel.
Jednodniowy pobyt w Wiedniu miał wyglądać inaczej i dotyczyć głównie gospodarki.

W prezydenckim samolocie znalazło się miejsce dla dwóch oligarchów Olega Deripaski i Wiktora Wekselberga oraz szefa Gazpromu Aleksieja Millera. Jednak Putin zdołał uciec od polityki. Tuż przed wizytą miał udzielić wywiadu telewizji ORF. Zdenerwowało go, że zapowiedź rozmowy ilustrowana była ujęciami z Czeczenii. W ostatniej chwili program odwołano. "ORF zachowywała się tendencyjnie" - mówili przedstawiciele prezydenta.

Reklama

Dodatkowo nastrój został zepsuty skandalem, który wyciągnęła opozycyjna rosyjska prasa. W dniu wizyty w Wiedniu oskarżyła wpływowych ludzi Kremla - Igora Sieczina i Wiktora Iwanowa o wyprowadzenie z Rosji przez Austrię paru miliardów nielegalnie zarobionych dolarów.

Obaj, związani z kremlowską frakcją dawnych oficerów KGB, mieli uprawiać proceder od 2001 roku. Pieniądze przechodziły przez Wiedeń i kończyły na prywatnych kontach kremlowskiej wierchuszki. "Te informacje to prawdopodobnie wewnątrzkremlowska rozgrywka, jednak Putin ma z tym spory problem, bo zaskoczyło go to w czasie, gdy był już w Austrii" - mówi DZIENNIKOWI dawny bywalec Kremla, politolog Stanisław Biełkowski.

Trudno o gorszą reklamę w momencie, gdy miano rozmawiać o interesach. Tym bardziej że rosyjskie pieniądze są w Austrii zauważalne i zaczynają budzić coraz większe podejrzenia. Bogaci Rosjanie z lubością kupują alpejskie nieruchomości i inwestują w miejscowe firmy. Wielu Austriaków wietrzy w tym pranie pieniędzy, a inni uderzają w patriotyczne tony. "Można już mówić o wyprzedaży naszego kraju" - mówił w jednym z wywiadów były wicepremier Hannes Androsch.

Na pocieszenie przywódca Rosji z Wiednia ma polecieć do niewielkiego Luksemburga - to bodaj ostatnie państwo UE, które jeszcze nie podpadło Moskwie.