Prezydent Mahmud Abbas jest przywódcą ruchu Fatah, który walczy z Hamasem o władzę w Autonomii. Dlatego nie miał żadnego interesu w tym, by wzmacniać to skrajnie islamistyczne ugrupowanie. Tym bardziej że bojownicy Hamasu przejęli całkowitą władzę w Strefie Gazy, krwawo rozprawiając się z siłami Fatahu. A tu nagle taki prezent...
Sami członkowie Hamasu byli mocno zaskoczeni, odbierając telefony z palestyńskiego Ministerstwa Finansów z wezwaniem do odebrania pensji. Rzecz jasna nie odmówili. Urzędnicy połapali się, że to pomyłka dopiero, kiedy już prawie połowa hamasowców, należących wcześniej do sił bezpieczeństwa, wzięła pieniądze.
Salam Fajed, premier w rządzie Abbasa, wznowił wypłacanie pełnego wynagrodzenia 133 tysiącom pracowników palestyńskiej administracji, którzy przez półtora roku dostawali okrojone pensje. Wcześniej premierem był Ismail Hanije z Hamasu, jednak gdy bojówki tego ugrupowania wypędziły członków Fatahu ze Strefy Gazy, został przez Abbasa zdymisjonowany.
Prezydent Autonomii Palestyńskiej przez pomyłkę wsparł finansowo swoich wrogów. Kazał wypłacić zaległe pensje członkom sił bezpieczeństwa. Zapomniał tylko, że na listach płac wciąż są terroryści z Hamasu. A oni, choć mocno zdziwieni podarunkiem, przyjęcia pieniędzy nie odmówili.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama