W biznesie podstawa to pomysł. Sulejman Kierimow, najbogatszy dagestański oligaracha, dotąd działający w kilku różnych branżach, doszedł właśnie do wniosku, że przejmie wszystkie zakłady potasowe na obszarze postsowieckim. Jeśli mu się uda, będzie kontrolował 29 proc. światowej produkcji i 25 proc. rezerw potasu.
Pomysł jest stosunkowo świeży, ale bliski Kremlowi biznesmen zabrał się do niego z ogromną energią. W czerwcu Kierimow wraz z dwoma partnerami przejął pakiet kontrolny rosyjskiego Urałkaliju. W lipcu – jak podały „Wiedomosti” – na spotkaniu z białoruskim prezydentem Aleksandrem Łukaszenką zaproponował 7,5 mld dol. za pakiet 51 proc. akcji w Biełaruśkaliju. W sierpniu udało mu się przejąć pakiet kontrolny w rosyjskim Silwinicie.
Trzy wymienione przedsiębiorstwa kontrolują całe rosyjskie i białoruskie wydobycie potasu. Łącznie – bagatela – 7,5 mln z 25 mln ton światowego wydobycia (a plan na 2012 r. zakłada nawet 12 mln ton). Ta komasacja będzie miała znaczenie również dla Polski. Z opublikowanych przez Państwowy Instytut Geologiczny danych za 2008 r. wynika, że 80 proc. (700 tys. ton) polskiego importu soli potasowych, nawozów i związków potasu pochodzi od dwóch wschodnich sąsiadów.
– Scalenie białorusko-rosyjskiego rynku da Kierimowowi niebywałe możliwości wpływania na światowe ceny potasu – tłumaczy nam Stephen M. Jasinski, ekspert Służby Geologicznej USA. – Razem z kanadyjską firmą Canpotex, reprezentującą większość kanadyjskich producentów, będą kontrolowali 75 proc. tego rynku – dodaje.
Reklama
Białorusini nie potwierdzili na razie nawet informacji o jakichkolwiek rozmowach z Kierimowem. Jednak istnieje co najmniej kilka przesłanek, aby stwierdzić, że coś w trawie piszczy. Po pierwsze, Kierimow jest jedynym rosyjskim biznesmenem, z którym w ostatnich kilku miesiącach spotkał się Łukaszenka. To ewenement, ponieważ w ostatnim czasie nie widać końca politycznego konfliktu na linii Moskwa – Mińsk. Jakby na potwierdzenie możliwego porozumienia Biełaruśkalij 14 lipca na mocy specjalnej decyzji rządu trafił na listę przedsiębiorstw przeznaczonych do prywatyzacji.

Lezgin z ambicjami

– Kierimow to inwestor, który wchodzi w nowy biznes tylko przy dobrej pogodzie. Po kryzysie ceny potasu nie zdążyły jeszcze wzrosnąć, więc można się w najbliższym czasie spodziewać podwyżek – mówi nam Marat Gabitow, analityk przemysłu wydobywczego w rosyjskim oddziale Unicredit Securities. Dziś ceny potasu oscylują wokół 320 dol. za tonę, gdy na przełomie 2008 i 2009 r. zbliżały się do 880 dol. – Umocnienie konsorcjum na rynku w oczywisty sposób będzie dodatkowym bodźcem dla skoku cen potasu i nawozów sztucznych – dodaje Gabitow.



Powodzenie tego ambitnego projektu będzie oznaczało dla Kierimowa kolejny awans. Obecnie na liście „Forbesa” z ocenianym na 5,5 mld dol. majątkiem zajmuje dalekie 156. miejsce. Nie jest ani najbogatszym Rosjaninem (Władimir Lisin jest trzykrotnie zasobniejszy), ani nawet najbogatszym rosyjskim muzułmaninem (w tej kategorii wyprzedza go aż trzech oligarchów). Na razie stał się „zaledwie” najbogatszym Dagestańczykiem. Urodził się 44 lata temu w lezgińskiej rodzinie. Według oficjalnej biografii w Derbencie, szczycącym się mianem najstarszego miasta Rosji o 5000-letniej historii. Jednak jak udało nam się potwierdzić w kilku niezależnych źródłach, w rzeczywistości Kierimow wywodzi się z wioski Karakiure, położonej 100 km od Derbentu, za to zaledwie 3 km od granicy z Azerbejdżanem. To serce ojczyzny Lezginów, 800-tysięcznego kaukaskiego narodu.
– Kierimow to karakiurczyk z krwi i kości. Tu się urodził, tu żyją jego krewni. Czasami nawet nas odwiedza – zaklina się w rozmowie z nami jeden z mieszkańców Karakiure. – Do szkoły chodził w Derbencie, ale w rzeczywistości pochodzi ze wsi – przyznaje nam z kolei reporter wychodzącej w stolicy Dagestanu Machaczkale „Lezgi Gazet” Nariman Ibragimow.
44-letni Sulejman Kierimow przeniósł się do Moskwy dopiero w 1993 r., gdy produkująca tranzystory i telewizory dla zbrojeniówki firma Eltaw (do której dostał się dzięki wstawiennictwu teścia, wpływowego członka KPZR) wysłała go, by reprezentował interesy spółki w założonym przez nią w stolicy Fiedprombanku. Młody Lezgin świetnie się zapowiadał – energiczny, bystry i o niezwykle silnej nawet jak na przybysza z Kaukazu waleczności. I w mgnieniu oka piął się po kolejnych szczeblach kariery, częściowo przy pomocy innego Dagestańczyka, szefa jednej z jednostek ministerstwa rolnictwa Magomiedtagira Abdułbasirowa, który w latach 1994 – 1996 pozyskał z budżetu 500 mln dol. na realizację zamówień państwowych. Pieniądze przechodziły przez Fiedprombank. Abdułbasirow zapłacił za to posadą. Kierimowa nic złego nie spotkało.

Biznes i polityka

Obecnie w skład portfolio Kierimowa poza macierzystą finansowo-przemysłową grupą Nafta-Moskwa wchodzą także tak różne firmy, jak Mosstrojekonombank, operator telefoniczny Nacyonalnyje Tielekommunikacyi czy moskiewskie centrum handlowe Smolenskij Passaż. Posiada także po kilka procent akcji Gazpromu i Sbierbanku, największej rosyjskiej instytucji finansowej. Jak twierdzą media, a także np. rosyjski deputowany Aszot Jegiazarian, niektóre przedsiębiorstwa, zwłaszcza w branży dewelopersko-hotelarskiej, Kierimow przejmował niezbyt czystymi, rejderskimi metodami. W Rosji w tym celu kupuje się sędziego lub korzysta z pomocy zaprzyjaźnionych grup przestępczych, które zastraszają poprzedniego właściciela.
Mimo sukcesów na szczeblu federalnym Kierimow pozostał prawdziwym patriotą Dagestanu. W 2007 r. w imieniu swojego macierzystego koncernu Nafta-Moskwa zobowiązał się do przekazania na rozwój republiki 100 mln dol. – Od dawna przezywamy go głównym inwestorem Dagestanu. Dzięki jego pomocy w Machaczkale zaczynają budowę młodzieżowego centrum kulturowego. W Derbencie finansuje szkoły, chore dagestańskie dzieci wysyła na leczenie na Zachód – opowiada nam Nariman Ibragimow. – Zbudował u nas drogę i meczet. Jego ludzie regularnie odwiedzają Karakiure, by nadzorować prawidłowe wydawanie tych środków – relacjonuje dla „DGP” sąsiad jego krewnych.
Kierimow nie gardzi również polityką. Jest senatorem z ramienia kremlowskiej Jednej Rosji, dla której opuścił liberalnych demokratów (LDPR) Władimira Żyrinowskiego. Wcześniej był uznawany za bliskiego politycznego sojusznika lidera LDPR, z którym w 1998 r. demonstracyjnie podróżował do Bagdadu Saddama Husajna. Jego firma Nafta-Moskwa była nawet podejrzewana o współudział w skandalu związanym ze sprzedażą irackiej ropy z pominięciem embarga nałożonego po pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej.



Brylantowe getto

Jak typowy przedstawiciel Kaukazu uwielbia szybką jazdę samochodem. W 2006 r. jego pasja omal nie wpędziła go do grobu, gdy jego warte 675 tys. euro ferrari enzo uderzyło w drzewo we francuskiej Nicei, a płonące paliwo z baku oblało biznesmenowi plecy. – Kierimow wybiegł z auta i tarzał się na ziemi, próbując ugasić ogień. Udało mu się dopiero dzięki pomocy trzech nastolatków grających nieopodal w baseball – opowiadali świadkowie. Śmigłowiec przewiózł go do szpitala w Marsylii, gdzie przez kilka dni przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej. Płonąca benzyna poparzyła 70 proc. powierzchni ciała.
Jego towarzyszka podróży, telewizyjna piękność Tina Kandelaki, wyszła z wypadku niemal bez szwanku. Urodzona w Gruzji prezenterka jest jedną z wielu kobiet, które rosyjskie i zagraniczne media łączyły z Kierimowem. Plotkarskie media wielokrotnie pisały o bliskich relacjach oligarchy z najbardziej znanymi rosyjskimi pięknościami. Od skandalizującej prezenterki Ksenii Sobczak przez gwiazdkę pop Żannę Friske po baletnicę Anastasję Wołoczkową. Mimo to wbrew panującej wśród tzw. nowych Ruskich modzie oligarcha wciąż jest żonaty z Firuzą, z którą studiował na jednym roku ekonomii na uniwersytecie w Machaczkale.
Firuza nie pojawia się publicznie, zgodnie z kaukaską tradycją zajmuje się wychowywaniem dzieci. Małżeństwo żyje na Rublowce, osiedlu zamieszkanym przez najważniejszych rosyjskich biznesmenów i polityków, gdzie ceny domów rzadko spadają poniżej kilku milionów dolarów. Mimo to Rublowka zdaje się być dla Kierimowa zbyt egalitarnym miejscem do życia. Siedem lat temu wpadł na pomysł zbudowania oddzielnego osiedla milionerów. Kosztem 3 mld dol., na 430 hektarach ziemi brutalnie przejętych od dawnych pracowników kołchozu Zawiety Iljicza, powstają wille dla 30 tys. ludzi. Osiedle Rublowo-Archangielskoje, położone na brzegu rzeki Moskwa, naród zdążył już ochrzcić mianem Brylantowego Getta.
Lezgin uwielbia luksus. Poza drogimi samochodami jest też posiadaczem prywatnego boeinga 737, którym bez międzylądowań może dolecieć do Ameryki, i 90-metrowego jachtu „Ice”, wyposażonego w basen i lądowisko dla helikopterów, który miał kosztować 170 mln dol. Najlepszym przykładem przepychu była impreza noworoczna z grudnia 2004 r. Na party u Kierimowa zaśpiewały Kylie Minogue i Geri Halliwell.
Dziś Kierimow nie zajmuje się już budową Rublowki bis. W 2008 r., w przededniu kryzysu, z zyskiem sprzedał projekt biznesmenowi Michaiłowi Szyszchanowowi. Wielu komentatorów spodziewa się, że taki też będzie los potasowego królestwa. – Tak wygląda biznes a la Kierimow: kupić po to, by z zyskiem sprzedać – mówi nam Marat Gabitow. Tak jak w 1999 r., gdy za 100 mln dol. Dagestańczyk kupił 20 proc. akcji Transnieftu. Po półtora roku sprzedał je z czterokrotnym przebiciem. – Za dwa lata zjednoczone konsorcjum potasowe także trafi pod młotek. Wcześniej, aby podbić cenę, Kierimow udoskonali system zarządzania firmami – przewiduje rosyjski analityk.