Ten opozycyjny polityk oskarżony jest o nadużycia, do których doszło, gdy znajdował się u władzy.

"Nie wierzę, że ponad półroczne więzienie Łucenki jest w tej sprawie środkiem koniecznym. Zwróciłem się do sądu z poręczeniem i prośbą o zwolnienie Łucenki z aresztu, oraz zastosowanie lżejszego środka zapobiegawczego" - powiedział w środę Siwiec w rozmowie telefonicznej z PAP.

Reklama

Wcześniej wiadomość o złożonym przez posła Parlamentu Europejskiego poręczeniu opublikowały najważniejsze ukraińskie media, powołując się na partię Łucenki, Ludową Samoobronę.

Siwiec zaznaczył, że nie ma zamiaru wtrącać się w działania ukraińskiego wymiaru sprawiedliwości, jednak - jak podkreślił - przyzwoitość nie pozwala mu milczeć w kwestii przetrzymywania Łucenki w areszcie. "Znam Łucenkę osobiście i wiem, że nie jest aniołem, ale nie można zgadzać się z łamaniem jego praw" - powiedział Siwiec PAP.

Łucenko, były szef MSW i jeden z bohaterów pomarańczowej rewolucji, oskarżony jest o nadużycie władzy. Będąc członkiem rządu miał się dopuścić błędnego wyliczenia wymiaru emerytury swego osobistego kierowcy, marnotrawienia funduszy państwowych i łamania prawa przy wyjaśnianiu okoliczności próby otrucia w 2004 roku ówczesnego kandydata na prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki.

Proces Łucenki ruszył 23 maja. Sąd odrzucił wówczas wniosek oskarżonego o zwolnienie go z aresztu, choć 47-letni Łucenko od 21 kwietnia prowadził strajk głodowy i stan jego zdrowia znacznie się pogorszył. W dniu rozpoczęcia procesu były minister przerwał głodówkę, gdyż - jak wówczas mówił - potrzebuje sił na uczestniczenie w rozprawach.

Zdaniem przeciwników prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, wykorzystuje on wymiar sprawiedliwości do prześladowania swych politycznych rywali przy pomocy sfabrykowanych zarzutów.

Prócz Łucenki na ławie oskarżonych w odrębnym procesie zasiada obecnie była premier Julia Tymoszenko. Jej także zarzuca się nadużycie władzy. Była szefowa rządu odrzuca oskarżenia i twierdzi, że władze chcą ją ukarać, by wyrugować ją z polityki.