Do tego Włochy i Hiszpania uznają oficjalnie, że na Ukrainie dokonał się postęp. Nieoficjalnie znacznie więcej państw próbuje wrócić do biznesu z Rosją, przekonując, że sytuacja na Wschodzie się normalizuje.
Jak komentują nasi rozmówcy, jeśli w najbliższym czasie nie dojdzie do drastycznego złamania zasad Mińska 2, sankcje stopniowo będą rozwadniane. Mało prawdopodobne jest też, że dojdzie do zmiany składu osobowego przy stole rozmów o przyszłości Ukrainy. Nie dołączy do niego przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Niedawno o konieczności włączenia go do rozmów o Ukrainie mówił w wywiadzie dla DGP szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna.
Zachowanie jednolitego stanowiska w sprawie sankcji na dzisiejszy szczyt i tak należy uznać za sukces. Może to być ostatnie spotkanie, na którym prezentowane jest tak spójne stanowisko Europy.
– Powiedzmy sobie szczerze, jedziemy na szczyt znudzenia Ukrainą – mówi nasz rozmówca. Potwierdzeniem tego trendu jest nieobecność w Brukseli prezydenta Petra Poroszenki. – Niewielu jest takich, którzy chcą go tam widzieć. Panuje przekonanie, że ciągle powtarza te same argumenty – dodaje. Europoseł i były minister finansów Łotwy Roberts Zile w rozmowie z DGP precyzuje, że Rosja od dawna rozgrywa kraje unijne.
Reklama
W imieniu Rosji najskuteczniej przemawiają argumenty ekonomiczne. Te są formułowane pod adresem państw, które potencjalnie mogą złamać jednolitość Europy. We wtorek np. szef Rosoboronoeksportu Anatolij Isajkin wyznaczył Francji termin, po którym Moskwa zażąda zwrotu kwoty 1,3 mld euro za niedostarczone okręty klasy Mistral. CZYTAJ WIĘCEJ>>> Właśnie dlatego Paryż z radością przywitałby decyzję Greków lub Cypryjczyków o odejściu od sankcji. Duże kraje mogą zasłonić się małymi. Argumentować, skoro nie ma jednolitego stanowiska, odejdźmy od sankcji.
Włochy oficjalnie złamały izolację Władimira Putina. Piątego marca wizytę w Moskwie złożył premier tego kraju Matteo Renzi. 10 czerwca prezydent Rosji z kolei pojedzie do Mediolanu na wystawę Expo. Mimo dalszego dozbrajania separatystów i lotów zwiadowczych rosyjskich dronów nad Mariupolem Renzi uznał, że w kwestii porozumienia z Mińska wykonano „zdecydowany krok naprzód”, który jest „dobrą robotą”. Putin z kolei ocenił, że rozmowy z Renzim były „przyjazne i konstruktywne”. Obaj stwierdzili też, że sankcje są dla ich gospodarek problemem.
Podobny klimat panował piątego marca podczas wizyty ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa w Madrycie. Szef MSZ Hiszpanii Jose Manuel Garcia-Margallo skarżył się, że „sankcje powodują wielki uszczerbek dla gospodarki hiszpańskiej”. Podobnie jak Renzi wspominał też o postępach na wschodzie Ukrainy. Ławrow z kolei zapewniał, że jego kraj nie będzie prosił o uchylenie sankcji. Jak komentował, „życie samo postawi wszystko na swoim miejscu”.
Najdalej w swoich deklaracjach posunął się szef MSZ Grecji Nikos Kodzias. W wywiadzie cytowanym przez prokremlowski portal Sputnik powiedział, że „Grecja mogłaby odegrać rolę pomostu między UE i Rosją”. Dodawał również, że „sankcje nie są skuteczne”.
– Rosja stosuje indywidualnie dobrane instrumenty, dostosowane do specyfiki każdego kraju – komentuje w rozmowie z DGP Roland Freudenstein, zastępca dyrektora brukselskiego think tanku Martens Centre. Jakie? Kreml „klubowi przychylnych” jest skłonny zagwarantować np. przywileje natychmiast po ewentualnym zniesieniu embarga na wwóz unijnych produktów spożywczych. – Dyskutujemy obecnie nad wysłaniem na Węgry, do Grecji i na Cypr naszych inspektorów, którzy mieliby dokonać audytu u dostawców, tak aby po zniesieniu sankcji odwetowych od razu mogli eksportować swoją produkcję – oświadczył we wtorek Siergiej Dankwiert, dyrektor Rossielchoznadzoru, instytucji odpowiadającej za bezpieczeństwo żywności.
Kilka dni wcześniej minister rolnictwa Nikołaj Fiodorow oświadczył z kolei, że jego resort pracuje nad rozwiązaniami, które pozwoliłyby na wwóz pewnych towarów rolno-spożywczych z trzech wymienionych państw.