Latem ubiegłego roku, na polecenie Władimira Putina, Gazprom przerwał dostawy gazu dla Ukrainy. W Moskwie uznano, że zadłużenie Kijowa jest zbyt wysokie i nie ma rokowań na spłatę.
Od tamtej pory Ukraina miała dostawać tylko tyle gazu, za ile zapłaci awansem. Ukraińskie władze oskarżyły Rosję o szantaż cenowy i handel błękitnym paliwem między tymi dwoma krajami zamarł.
Dopiero w październiku, dzięki wsparciu Unii Europejskiej Ukraina zgodziła się zwrócić dług, a Rosja sprzedać surowiec ze zniżką. Umowa miała obowiązywać do 31 marca. Od 1 kwietnia, jeśli Ukraina nadal chciałaby kupować gaz, to już po cenie wyższej o 100 dolarów za tysiąc metrów sześciennych.
Kilka dni temu szef rosyjskiego rządu w porozumieniu z prezesem Gazpromu ustalili, że mogą przedłużyć zniżkową propozycję o kolejne 3 miesiące. Pomysł zaakceptował prezydent. Tak więc Ukraińcy mogą do czerwca kupować paliwo w cenie 348 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Jeśli przez ten czas spłacą długi i będą regularnie dokonywać przedpłat za bieżące dostawy, Rosja jest gotować przedłużyć zniżkę o kolejny kwartał.