Ministrowie z 28 krajów NATO zdecydowali, że oprócz dotychczasowych żołnierzy sił lądowych w skład Sił Szybkiego Reagowania mają wejść oddziały powietrzne, morskie oraz siły specjalne. W sumie wszystkie te siły, których szpica jest częścią, mają liczyć do 40 tysięcy żołnierzy, czyli ponad dwa razy więcej niż pierwotnie zakładano.
Politycy zdecydowali także o ostatecznym kształcie sześciu dowództw Sił Szybkiego Reagowania. Mają one mieścić się między innymi w Polsce, Rumunii i Bułgarii, a w każdym z nich ma pracować 40 osób. NATO utworzy także nowe dowództwo logistyczne, choć o jego szczegółach mają dopiero rozmawiać wojskowi planiści.
Ministrowie zdecydowali także o większych uprawnieniach dla Dowódcy Operacyjnego NATO. Będzie on mógł zebrać i przygotować do działania żołnierzy Sił Szybkiego Reagowania - tak, aby byli gotowi do wyjazdu natychmiast, gdy zgodę wyrażą politycy. Ma to znacznie przyspieszyć ewentualny proces reagowania na zagrożenia.
Jak relacjonuje z Brukseli wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, w czasie spotkania ministrowie mieli też zastanawiać się, w jaki sposób reagować na nuklearne groźby ze strony Rosji i jak przygotować się na ewentualną wojnę hybrydową. Szczegóły tej dyskusji nie są jednak znane.