Dyrektor Instytutu, profesor Jaime Suchlicki powiedział "Timesowi", że przylot trzystu Kubańczyków dwoma rosyjskimi samolotami zaobserwował miejscowy oficer na lotnisku w Damaszku.
Przekazał też informację, że wraz z nimi przybył szef sztabu generalnego Kuby, generał Leopoldo Cintras Frias. Kubańscy żołnierze mówili, że są czołgistami i mechanikami wojsk pancernych. Rzecznik Pentagonu stwierdził, że nie ma informacji na ten temat.
"Times" przychyla się do opinii, że wojna w Syrii nabiera charakteru pośredniego starcia Rosji z Zachodem, jak w czasach "zimnej wojny", kiedy Kubańczycy walczyli w Angoli i Etiopii. Gazeta przypomina, że już raz pomagali reżymowi syryjskiemu - podczas wojny Jom Kippur w 1973 roku, kiedy prezydentem był ojciec Baszara al-Asada, Hafiz.
Profesor Suchlicki powiedział "Timesowi", że mimo rysującej się odwilży między Hawaną a Waszyngtonem, Raoul Castro, następca Fidela, najwyraźniej nadal stawia bardziej na stosunki z Kremlem niż z Białym Domem.