Jak ogłosił sąd, "Sawczenko dokonała zabójstwa przy uprzedniej zmowie z grupą osób", kierując się motywami "nienawiści i wrogości". Sąd uznał, że wina Sawczenko została "potwierdzona dowodami zbadanymi w procesie postępowania sądowego oraz zeznaniami świadków" - cytuje słowa sędziego agencja RIA-Nowosti.
Motywem popełnionych przez oskarżoną przestępstw była nienawiść i wrogość do grupy społecznej - mieszkańców obwodu ługańskiego (na wschodzie Ukrainy-PAP), a także ogółem do osób rosyjskojęzycznych - głosi wyrok. Jego odczytywanie wciąż trwa; sąd m.in. odczytuje zeznania.
Według sądu Sawczenko działała w zmowie z dowódcą ukraińskiego ochotniczego batalionu Ajdar, Serhijem Melnyczukiem, a celem tej zmowy było "użycie broni artyleryjskiej do ostrzeliwania osób cywilnych, w tym nieuczestniczących w konfrontacji zbrojnej". Melnyczuka sąd uznał za organizatora przestępstwa.
Sąd uznał Sawczenko za winną również nielegalnego przekroczenia granicy.
Prokuratorzy na początku marca zażądali dla lotniczki 23 lat pozbawienia wolności. Maksymalny wyrok, jaki według rosyjskiego prawa może otrzymać kobieta, to 25 lat pozbawienia wolności.
Obrońcy lotniczki mówili przed poniedziałkową rozprawą, że oczekują wyroku skazującego. Sama Sawczenko nie przyznawała się do winy w trakcie całego procesu.
Posiedzenie sądu przebiega przy wzmocnionych środkach bezpieczeństwa. Na terenie sądu znajduje się kilkuset policjantów i przedstawicieli Kozaków dońskich. Jak podała telewizja Rossija24, na dachach okolicznych budynków są snajperzy.
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zarzucił Sawczenko naprowadzanie na cel ognia moździerzy, w wyniku czego śmierć ponieśli dwaj dziennikarze państwowej telewizji Rossija.
Śledczy utrzymywali, że mają niezbite dowody winy Sawczenko: jej własnoręczne notatki potwierdzające udział w korygowaniu ognia, dane ekspertyzy balistycznej odłamków wydobytych z ciał zabitych oraz zdjęcia satelitarne i materiały wideo z miejsca śmierci dziennikarzy.
Sawczenko zaprzeczała w sądzie, by naprowadzała ogień "na ludzi, którzy byli bez broni, nawet jeśli byli wrogami", i twierdziła, że została uprowadzona przez separatystów do Rosji. Jej obrońcy argumentowali, że do ostrzału doszło w czasie, gdy Sawczenko już trafiła do niewoli. Na to według obrony wskazują np. dane z telefonów komórkowych Sawczenko i wskaźnik czasu na nagraniu wideo zrobionym zaraz po jej wzięciu do niewoli.
Na posiedzenie sądu akredytowano wielu dziennikarzy zagranicznych, w tym z krajów UE, ale i spoza Europy. Nie wszyscy zmieścili się w sali.
W pewnej odległości od budynku sądu odbywa się kilkudziesięcioosobowa pikieta - jak podała agencja TASS - z wyrazem poparcia dla rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości.