"Wyrok w sprawie Sawczenko kieruje naszą uwagę na >>sedno konfliktuRosją a Ukrainą, a także między Rosją a Zachodem" - pisze autor komentarza Julian Hans. Jak zaznacza, "nie warto tracić zbyt wielu słów", aby stwierdzić, że proces "nie spełniał ani standardów państwa prawa, ani prawa międzynarodowego".

Reklama

Zdaniem publicysty organizując ten proces Rosja nie kierowała się chęcią zemsty, lecz chciała "po fakcie uprawomocnić nielegalne działania swoich polityków i swojej armii przeciwko Ukrainie". Ta interpretacja zakłada, że agresorem nie jest Rosja, lecz "ukraińska nacjonalistka, która zabiła z nienawiści bezbronnych rosyjskich dziennikarzy".

W negocjacjach o wydanie Sawczenko chodzi o sedno konfliktu. Wymiana jeńców zgodnie z zasadą "wszyscy za wszystkich" oznaczałoby przyznanie się Moskwy do tego, że "nie jest tylko obserwatorem i pośrednikiem między Kijowem a rebeliantami w Donbasie, lecz stroną w wojnie". Z taką interpretacją wydarzeń Rosja walczy od aneksji Krymu za pomocą wszystkich dostępnych środków propagandowych - pisze też autor komentarza.

Zdaniem Hansa sukcesem rosyjskiej polityki było porozumienie o rozejmie z Mińska, które "zatuszowało" fakt, iż Rosja jest stroną w wojnie. Wszyscy, którzy zaakceptowali ten dokument, włącznie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, wiedzą, że "w rzeczywistości Rosja prowadzi wojnę przeciwko Ukrainie". Aby ratować pokój zgodzili się "nie wypowiadać tego publicznie" - czytamy w komentarzu opublikowanym na łamach "SZ".

Reklama

Alternatywną opcją jest przekazanie Sawczenko przez Rosję ukraińskiemu wymiarowi sprawiedliwości, aby mogła odbyć karę na Ukrainie. "To oznaczałoby jednak, że Kijów uznał rosyjski wyrok, a tym samym rosyjską wersję konfliktu" - ostrzega Hans.

Jego zdaniem Sawczenko stała się zakładniczką, dzięki której Rosja, stosując szantaż, może osiągnąć dwa cele: wymianę lotniczki na rosyjskich żołnierzy oraz rezygnację z prawdy, że to Rosja prowadzi wojnę przeciwko Ukrainie. "Każda umowa i każdy kompromis, który nie nazywa rzeczy po imieniu, jest zwycięstwem Putina w zabiegach o opinię publiczną ze względu na ewentualne prawne skutki konfliktu, a także na podręczniki historii" - pisze Hans.

Strajk głodowy lotniczki - ocenia niemiecki publicysta - "pasuje być może do bohaterskiej pozy, którą z lubością kreuje, i może też podoba się jej adwokatom i wielu zwolennikom w ojczyźnie. Jest jednak wodą na młyn Rosji, gdyż zwiększa presję na władze w Kijowie, by zaakceptowały warunki Moskwy, zanim uwięziona umrze" - konkluduje "Sueddeutsche Zeitung".