Niemcy mają niestety ciągle jeszcze problem z przyznaniem się do patriotyzmu - powiedział przewodniczący AfD Joerg Meuthen podczas dyskusji programowej. W zjeździe opozycyjnego ugrupowania w stolicy Badenii-Wirtembergii bierze udział 2 tys. delegatów.

Reklama

Za błąd uznał Meuthen rozpowszechniony pogląd, że Niemcy z powodu mrocznej nazistowskiej przeszłości nie mogą kochać swego kraju. AfD jest jego zdaniem wolnościowo-konserwatywną partią "zdrowego patriotyzmu".

Współprzewodnicząca partii Frauke Petry zarzuciła partiom reprezentowanym w Bundestagu, że blokują swobodną dyskusję o ważnych problemach kraju. To wielki problem, gdyż Niemcy stoją przed ogromnymi wyzwaniami demograficznymi, ekonomicznymi i finansowymi - powiedziała.

Na zakończenie dwudniowego zjazdu, w niedzielę, przewidziane jest uchwalenie programu partii. Przed zjazdem ustalono główną wersję dokumentu, ale krążyło też kilka innych. Z wypowiedzi przedstawicieli krajowego kierownictwa AfD wynika, że zdanie "Islam nie jest częścią Niemiec" zostanie wpisane do programu. Ważne miejsce ma w nim zająć postulat wyjścia ze strefy euro oraz umocnienia roli tradycyjnej rodziny.

AfD nominowała wiceprzewodniczącego partii Albrechta Glasera na kandydata w wyborach prezydenckich 12 lutego 2017 roku. 74-letni działacz zaproponował przyznawanie azylu osobom, które porzuciły islam.

Delegaci zaakceptowali decyzję zarządu o rozwiązaniu organizacji AfD w Kraju Saary. Członkowie partii w tym landzie utrzymywali kontakty ze skrajną prawicą.

Przed rozpoczęciem zjazdu na terenie targów w Stuttgarcie doszło do gwałtownych protestów skrajnej lewicy. Demonstrujący palili opony i tworzyli ludzkie łańcuchy, dzięki czemu przez pewien czas udawało im się blokować pobliską autostradę i drogę dojazdową do terenu Targów Stuttgarckich, gdzie miał się rozpocząć zjazd AfD. Zajścia rozpoczęły się już około godz. 6 i trwały przez kolejne cztery godziny, przez co zjazd rozpoczął się z opóźnieniem.

Reklama

Policja zatrzymała ok. 400 stosujących przemoc protestujących, którzy rzucali kamieniami w funkcjonariuszy i atakowali ich fajerwerkami - poinformował policyjny rzecznik Lambert Maute.

Policja użyła gazu pieprzowego i armatek wodnych, by powstrzymać demonstrantów, z których część była zamaskowana, od wejścia na teren Targów, mimo to niektórzy protestujący zdołali napaść na kilku delegatów kongresu. Jak podał Maute, nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń; odnotowano jedynie przypadki podrażnienia oczu przez gaz pieprzowy.

Jak informują agencje, protestujący wykrzykiwali slogany takie jak "uchodźcy zostają, naziści won" i "dopadniemy was wszystkich". "Wasza kampania nienawiści mnie wkurza" - głosił jeden z niesionych transparentów. Większość protestujących była ubrana na czarno.

Według Mautego porządku w Stuttgarcie pilnuje ponad 1000 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa i mniej więcej tyle samo wyniosła ogólna liczna demonstrantów.

Po południu w Stuttgarcie odbyła się demonstracja przeciwko AfD, w której uczestniczyło 1,8 tys. osób. Obyło się bez zajść - pisze dpa.

Na zjeździe jako gość pojawił się były eurosceptyczny prezydent Czech Vaclav Klaus, który przestrzegał przed demonizowaniem AfD w niemieckiej polityce. Klaus powiedział, że jest zwolennikiem tej "niemal rewolucyjnej" partii, która powinna jego zdaniem przeciwstawiać się "destrukcyjnej poprawności politycznej". Podkreślił, że program AfD powinien koncentrować się na obronie tradycji, zwyczajów i wartości, które "odziedziczyliśmy po rodzicach i dziadkach".

AfD powstała trzy lata temu jako ugrupowanie przeciwników europejskiej waluty euro. Początkowo głównym hasłem ugrupowania było wyjście Niemiec ze strefy euro. Od zeszłego roku celem partii jest wstrzymanie napływu imigrantów z krajów arabskich. Antyislamska partia odniosła w połowie marca sukces w lokalnych wyborach w Badenii-Wirtembergii, Nadrenii-Palatynacie i Saksonii-Anhalcie. W sondażach ogólnoniemieckich cieszy się poparciem ponad 10 proc. wyborców.