Moje uwagi dotyczą tego, że - jak pokazuje nasze, a w każdym razie moje doświadczenie - samo odstraszanie nie wystarczy, jeżeli równocześnie nie postawimy na dialog, zgodnie z tradycją NATO - powiedział Steinmeier w poniedziałek w Luksemburgu przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych państw UE.
W tej chwili wydaje mi się, że całkiem zapominamy o tym drugim filarze - dodał niemiecki minister, pytany o krytykę jego wywiadu dla gazety "Bild", w którym przestrzegał NATO przed podgrzewaniem atmosfery w relacjach z Rosją poprzez wymachiwanie szabelką i wojenne okrzyki.
Zdaniem Steinmeiera starania o odprężenie w aktualnych konfliktach to także istotny wkład w europejskie bezpieczeństwo. Podkreślił też, że Niemcy nie uchylają się od odpowiedzialności za wdrażanie decyzji NATO, dotyczących odpowiedzi na zmienioną sytuację w sferze bezpieczeństwa w Europie.
W wywiadzie dla niedzielnego wydania dziennika "Bild" Steinmeier powiedział: Nie powinniśmy teraz podgrzewać atmosfery poprzez głośnie wymachiwanie szabelką i wojenne okrzyki. Myli się ten, kto uważa, że zwiększy bezpieczeństwo za pomocą symbolicznych parad czołgów na wschodniej granicy Sojuszu - zaznaczył szef niemieckiej dyplomacji, dodając, że byłoby dobrze, gdybyśmy nie dostarczali za darmo pretekstów do odgrzewania dawnych konfrontacji.
Wypowiedź tę skrytykował w poniedziałek przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu, chadek Norbert Roettgen. Nazwał on słowa Steinmeiera niesłychanymi zarzutami. Jego zdaniem minister sugeruje, że w NATO istnieją siły nastawione militarystycznie. Poseł CDU zwrócił uwagę, że popierane przez wszystkie kraje stanowisko NATO wyraża nie tylko gotowość do obrony, lecz także gotowość do dialogu.
Z kolei polityk bawarskiej chadecji CSU Bernd Posselt ocenił, że Steinmeier pomylił włamywacza z policjantem. To Rosja zaanektowała część terytorium Ukrainy i próbuje destabilizować inne regiony - wskazał Posselt w opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu. Dodał, że zadawanie ciosu w plecy NATO i UE, gdy chodzi o wspieranie krajów członkowskich na wschodzie, jak Polska i państwa bałtyckie, jest nie do pogodzenia z funkcją niemieckiego ministra spraw zagranicznych.