To był zamach na życie - powiedziała Weidel w wideo opublikowanym we wtorek na Twitterze. Mogę tylko skonstatować, że nagonka na AfD i medialne wybryki przeciwko demokratycznie wybranej partii przynoszą owoce. Zdaniem polityk atak na Magnitza to zupełnie nowa jakość przemocy zastosowanej wobec jej ugrupowania. Weidel przypomina, że w ubiegłym tygodniu w miejscowości Doebeln w Saksonii doszło do eksplozji, która zniszczyła tamtejsze biuro AfD.

Reklama

W poniedziałek po południu Frank Magnitz, poseł AfD do Bundestagu i jednocześnie szef tej partii w Bremie, został zaatakowany przez trzech zamaskowanych mężczyzn w przejściu podziemnym w centrum tego miasta na północy Niemiec. Najpierw był bity drewnianym drągiem, a następnie kopany po głowie. Napastnicy uciekli po interwencji dwóch robotników budowlanych, którzy przybiegli na miejsce, słysząc krzyki.

Niemieccy politycy potępiali we wtorek atak na posła AfD. "Przemoc nie może być środkiem używanym w politycznym sporze. Nieważne przeciwko komu i jakie są jej motywy. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia" - napisał szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas (SPD) na Twitterze. "Ktoś, kto popełnia takie przestępstwo, musi zostać konsekwentnie ukarany" - dodał. Wtórował mu współprzewodniczący frakcji Lewicy w Bundestagu Dietmar Bartsch: "Nie ma usprawiedliwienia dla takiego przestępstwa". Były przewodniczący partii Zielonych Cem Oezdemir wyraził nadzieję, że sprawcy zostaną wkrótce ujęci i ukarani. "Kto zwalcza nienawiść nienawiścią, zawsze pozwala nienawiści zwyciężyć" - napisał.

Bremeńska policja utworzyła specjalną komisję, która zajmuje się badaniem sprawy. Wychodzi ona z założenia, że czyn był politycznie umotywowany. Śledczy szukają świadków zdarzenia. Brema - najmniejszy pod względem ludności niemiecki kraj związkowy, składający się z miast Brema i Bremerhaven - jest znany z przeważających w nim tradycyjnie lewicowych nastrojów i liberalnego prawodawstwa. Należy np. do jednego z dwóch niemieckich landów (poza Berlinem), gdzie policja nie ma prawa przeprowadzać wyrywkowych kontroli.

W Niemczech od lat trwa debata na temat taryfy ulgowej stosowanej przez polityków i media wobec lewicowych radykałów. Oskarżenia o hipokryzję pod adresem polityczno-medialnego establishmentu w tej kwestii nasiliły się po powstaniu, a zwłaszcza wejściu AfD do Bundestagu. Urząd Ochrony Konstytucji RFN (BfV) odnotował w 2017 roku w całym kraju 1648 aktów przemocy umotywowanych lewicową ideologią. Dla porównania, czynów z tej samej kategorii, u których podstaw leżała ideologia prawicowa było 1054.