"Większość oficerów pozostała wierna szefowi państwa - Nicolasowi Maduro. Albo Guaido był bardzo pewny swego, albo przywództwo opozycji było tak zdesperowane, że postanowiło zaryzykować wszystko. W każdym razie rywal Maduro zdecydował się na retorykę zamachu stanu" - przypomina konserwatywny dziennik z Frankfurtu.
Gazeta zastanawia się przy tym nad rolą Stanów Zjednoczonych w tym konflikcie. "Administracja USA nie uznała, że należy zachować się powściągliwie. Ale im bardziej podbijała bębenek, tym głośniej brzmiało pytanie: czy Waszyngton jest tylko kibicem i doradcą Guaido, czy też aktywnym graczem w rywalizacji o władzę w Wenezueli?" - pyta retorycznie "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
W Caracas od ponad trzech miesięcy trwa stan faktycznej dwuwładzy. Przewodniczący parlamentu Guaido ogłosił się 23 stycznia tymczasowym prezydentem kraju i uznał Maduro za uzurpatora. We wtorek oświadczył, że rozpoczęła się "końcowa faza" odsuwania od władzy "uzurpatora" i wezwał armię, by stanęła po stronie opozycji. Na razie jednak niewielu wojskowych opowiedziało się za Guaido.
Maduro w ubiegłym roku wygrał wybory prezydenckie, zapewniając sobie drugą kadencję, ale nie dopuścił do startu głównych rywali. Wynik głosowania nie został uznany przez większość krajów zachodnich i latynoamerykańskich.
Sekretarz stanu USA Mike Pompeo oświadczył w środę, że Stany Zjednoczone są przygotowane do akcji zbrojnej w Wenezueli, jeśli będzie to konieczne do powstrzymania narastającego kryzysu politycznego w tym kraju.
Lewicowo-liberalny "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że Guaido liczył na interwencję USA lub krajów południowoamerykańskich rządzonych przez prawicowych polityków. "Być może chciał sprowokować własne aresztowanie, przed czym zawsze ostrzegały Stany Zjednoczone" - pisze monachijski dziennik. "Ale nawet (prezydent) Donald Trump wie, że otwarte wkroczenie USA do Wenezueli skonsoliduje wyborców Maduro. Jego obóz - chociaż słabnie - wciąż jest silny - ostrzega "SZ".
Berliński "Tagesspiegel" sugeruje, że Niemcy powinny zająć bardziej neutralne stanowisko wobec stron konfliktu w Wenezueli i zastanawia się, czy nie należałoby zaangażować Rosji i Chin w rozmowy na temat amnestii dla członków obecnego rządu w Caracas. "Norwegia pokazała, że jest to możliwe. Jej udział w negocjacjach między Bogotą a rebeliantami z FARC doprowadził do zawarcia pokoju po 50 latach konfliktu (w Kolumbii). Udało się to dzięki neutralnemu stanowisku Norwegii" - przekonuje dziennik.
Prawicowy "Die Welt" jest jednak stanowczo przeciwny takiemu podejściu. "Jest bardzo ważne, by Zachód nadal popierał Guaido i wiarygodnie groził konsekwencjami tym członkom reżimu, którzy łamią prawa człowieka. Również po to, żeby ograniczyć wpływy Rosji, Chin i Kuby, które robią wszystko, by uratować skorumpowaną dyktaturę Maduro" - puentuje dziennik.